Historia serii Assassin's Creed, część 2 - Ciekawostki

Historia serii Assassin's Creed, część 2

8 grudnia 2019

konewko konewko

Historia serii Assassin's Creed, część 2 - Ciekawostki

W poprzedniej części historii serii Assassin's Creed skupiliśmy się na pierwszych czterech odsłonach. W dzisiejszej kontynuacji przybliżę wam pierwszą z większych ewolucji jakie przeszła ta znana na całym świecie seria gier o zakapturzonych skrytobójcach. Zapraszam zatem do lektury.

Po premierze Assassin's Creed Revelations nie było miejsca na odpoczynek. W marcu 2012 roku światło dzienne ujrzała kolejna odsłona zatytułowana po prostu Assassin's Creed III. Pierwsza w historii serii gra przynosząca znaczne zmiany w rozgrywce. Gra według zapowiedzi przenosiła nas w czasy rewolucji w USA, a do zwiedzania dostaliśmy dwa miasta, Boston, Nowy York oraz dwie lokacje podmiejskie.

Gra chwaliła się kolejnymi poprawkami graficznymi, dynamiczną pogodą oraz zmiennymi porami roku (jedynie wiosna i zima), a także obecnością wielkich bitew, w których można brać udział. Za największą zmianę uznać jednak należy nowy silnik graficzny pozwalający znacząco podnieść jakość środowiska jak i postaci, a także w końcu po 4 odsłonach serii, wprowadzić zupełnie nowe animacje. Assassin's Creed III było rewolucją nie tylko w przedstawionej historii, ale też w samej serii. Gra miała premierę aż trzy razy. W październiku na PS3 oraz X360, a następnie w pierwszej połowie listopada na Wii U i drugiej połowie na PC.

Historia Assassin's Creed

Opinie na jej temat były różne. Główne zarzuty padały w kierunku głównego bohatera. Masa osób przyzwyczajonych do Ezio nie mogła się odnaleźć w nowym otoczeniu. Koniec końców gra niebezpodstawnie osiągnęła ogromny sukces. Nowe animacje jak i również mechaniki sprawiły, że Assassin's Creed III było grą o wiele bardziej pełniejszą niż poprzedniczki. Zacznijmy jednak od tego co zostało po poprzednich częściach. Otóż pozostały jedynie punkty widokowe i znajdźki. Takie mechaniki jak rekrutacja nowych członków do bractwa czy też odbijanie dzielnic przeszło gruntową przebudowę. To nie jest już to samo co w Brotherhoodzie czy Revelations.

Odbijanie dzielnic stało się bowiem bezpośrednio powiązane z członkami bractwa, którzy nie są już losowymi NPC, a pełnokrwistymi postaciami z własną mini historią i scenariuszem. To im pomagamy odbić dzielnicę, by potem móc ich wzywać do pomocy. Nie ma zatem już żadnych wież ani kapitanów do zabicia, a są bardzo ciekawe misje poboczne. Zniknął także system ekonomii znany z poprzednich odsłon, a jego miejsce zastąpił zupełnie nowy skupiony na handlu. Nie musimy już wydawać pieniędzy na otwieranie nowych sklepów, teraz wystarczy wytworzyć odpowiednio kosztowne produkty i wysłać konwój z nadzieją na spory zysk. A skoro przy ekonomii już jesteśmy, nie można zapomnieć o nowości jaką jest prowadzenie osady.

Jako nowy mieszkaniec Davenportu, mamy za zadanie rozbudować osadę, która dotychczas składała się z jednego domostwa. Wykonujemy szereg misji, w których zachęcamy ludzi do postawienia swojego domu właśnie w tym mieście. W ten sposób nasza osada się rozrasta i z każdą misją mamy coraz więcej mieszkańców. Jest to o wiele ciekawsze zarządzanie niż w poprzednich odsłonach gdzie głównie ulepszało się kryjówki. Jak wspominałem wcześniej, gra przesiadła się na nowy silnik, który pozwolił na sporo zmian w mechanice gry. Dzięki temu animacje wspinaczki znane z poprzednich odsłon zostały zastąpione nowymi, bardziej naturalnymi i ładniej wyglądającymi animacjami. Poza tym wspinaczka zaczęła przebiegać szybciej i bardziej widowiskowo. Nowy silnik pozwolił także na korzystanie z nowych obiektów do wspinania takich jak drzewa, a więc nie było najmniejszego problemu by wspinać się po dachach i płynnie zeskakiwać na drzewa albo odwrotnie. Poza tym jedna z lokacji składa się głównie z lasu, co również daje sensowne wytłumaczenie dodania do gry możliwości wspinaczki po drzewach.

Historia Assassin's Creed

Poza parkourem zmiany przeszła także walka, chociaż te zmiany głównie opierają się o zmiany w animacji postaci. Całość jest jednak identyczna jak w poprzednich odsłonach, walczymy wykonując serie zabójstw polegające na wciskaniu odpowiedniego przycisku w odpowiednim momencie. Główny bohater walczył mieczem jednocześnie dzierżąc w drugiej ręce nóż, mógł to zamienić także na jakąś broń ciężką w postaci toporów. Poza tym, w Assassin's Creed III pojawił się łuk, a także zwyczajne pistolety na proch, które zastąpiły te z rękawa znane z trylogii Ezia Auditore. Do tego Connor miał też możliwość walki tomahawkiem.

Przeciwnicy, jeśli o nich chodzi, byli natomiast uzbrojeni głównie muszkiety. Poskutkowało to tym, że główny bohater mógł robić żywe tarcze z pobliskich przeciwników, by ci celujący do niego z muszkietów nie trafili go. Całość była naprawdę dynamiczna i satysfakcjonująca. Najlepsze jednak zostawiłem na koniec. Otóż wśród masy misji pobocznych pojawiły się takie, w których steruje się własnym okrętem. Nie są to długie misje, ale bardzo rozbudowane i naprawdę udane. Bitwy morskie wyszły Ubisoftowi na piątkę. Mieliśmy do dyspozycji kilka rodzajów ataków, mogliśmy dopasować prędkość statku, a przede wszystkim nim manewrować w trudniejszych miejscach. Do tego czynniki pogodowe wpływały na poziom trudności. Robiąc salwę przy wzburzonym morzu trzeba liczyć się z tym, że przy trafieniu w większą falę kule armatnie nie trafią przeciwnika, a zostaną na tyle spowolnione że pójdą na dno.

Historia Assassin's Creed

Jak się potem okazało, bitwy morskie, które zadebiutowały wraz z Assassin's Creed III stały się trzonem kolejnej odsłony serii tym samym zmieniając mocno podejście do opowiadanej historii. Otóż Assassin's Creed IV: Black Flag było grą bardziej piracką, aniżeli asasyńską. W lutym 2013-go roku pojawiły się pierwsze plotki jakoby Black Flag miał być właśnie taką grą. Plotki te niedługo potem potwierdził sam Ubisoft, oficjalnie ogłaszając nową odsłonę serii. Była to pierwsza odsłona odchodząca od tradycji serii i została ona osadzona nie w późniejszym okresie historycznym niż poprzedniczka, a znacznie wcześniej. Black Flag bardziej niż pozostałe części skupiała się na eksploracji. Spowodowane to było tym, że znaczną część terenu pokrywała woda oceanu, co skutkowało tym, że wszelkie znajdźki były rozsiane po ogromnej mapie, na której trzeba było trochę popływać i porobić przystanków przy mniejszych wysepkach, żeby otworzyć jakąś tam skrzynię.

Wraz z nieco innym podejściem do rozgrywki, gra doczekała się kolejnej ewolucji robiąc kolejny krok naprzód i poprawiając niedociągnięcia poprzedniczek. Gra była rzecz jasna na silniku Anvil, odpowiednio zmodyfikowanym, by można było ją też wydać na konsole PS4 i XONE. Jeśli chodzi o grafikę, gra cieszyła oko, naprawdę szczegółowe otoczenie i tropikalny klimat wręcz wylewały się z ekranu i pieściły gałki oczne grającego. Mapa świata była spora i w swoich latach była chyba jedną z największych w branży gier. Ubisoft odszedł w IV od dzielenia mapy na kilka obszarów, do których udajemy się jedynie poprzez szybką podróż.

Historia Assassin's Creed

Cały obszar Karaibów to jedna wielka spójna mapa bez ekranów wczytywania, jedyne takie pojawiają się podczas wpływania i wypływania z miast. A w grze pojawiają się aż trzy - Nassau, Kingston oraz Hawana. Żadne z nich nie powala rozmiarami. Nie ma też za bardzo, gdzie poskakać, bo niby dachy i projekty ulic przypominają europejską architekturę znaną z trylogii Ezia, ale najzwyczajniej jest tam zbyt mało miejsca i większość czasu i tak spędza się na ziemi. Skakanie po zaledwie kilku dachach, by dotrzeć do celu nie jest ani trochę satysfakcjonujące. Satysfakcjonująca jest natomiast walka, przypomina rzecz jasna tę z poprzednich odsłon, jednak twórcy wprowadzili do niej parę usprawnień. Edward walczy bowiem dwoma szablami jednocześnie. Jest to rozwinięcie pomysłu z poprzedniej części, gdzie Connor walczył mieczem i nożem. Walka dwoma szablami wygląda niezwykle przyjemnie i aż chce się ciągle atakować przeciwników.

Główny bohater do swojego arsenału dostał także dmuchawkę ze strzałkami berserkera, które powodowały, że trafiony przeciwnik popadał w szał. Dodatkowo strzałki usypiające, które jak sama nazwa wskazuje usypiały oraz pistolet, a wszystko to z funkcją swobodnego celowania rodem ze strzelanek. Przydawały się one do nowych aktywności pobocznych jakimi było okradanie magazynów czy przejmowanie fortów. Ciężko jakkolwiek w przypadku tej odsłony nawiązywać do nowości z poprzednich części, bowiem w głównej mierze są one związane ze statkiem. Akcja gry toczy się w zasadzie cały czas na morzu. Cały czas trzeba gdzieś przepłynąć, z kimś powalczyć na morzu, itp. Całość jest naprawdę efektowna i jeszcze bardziej rozbudowana niż w misjach morskich z Assassin's Creed III. Do dyspozycji na statku mamy armaty, moździerze, czy płonące beczki.

Historia Assassin's Creed

Cały statek możemy modyfikować i ulepszać, wizualnie możemy zmieniać sobie żagle, rzeźby przy dziobie i koła sterowe. Jeśli chodzi o ulepszenia wpływające na siłę naszego statku, możemy ulepszyć dosłownie wszystko, jego wytrzymałość montując wzmocnienia kadłuba, taran do taranowania innych jednostek, moździerze strzelające ogromną salwą, liczbę armat na pokładzie, ładowność samego statku. Wszystko co mocno wpływa na potęgę na morzu. A czym byłby pirat, gdyby nie atakował innych statków? Assassin's Creed IV: Black Flag wprowadza możliwość abordażu, każdy statek spotkany na morzu można bez problemu zaatakować i przejąć dodając do floty działającej na podobnej zasadzie co asasyni wysyłani na misje w poprzednich częściach.

W wyznaczonych miejscach na morzu pojawiła się też możliwość nurkowania czy też polowań na większe morskie stworzenia takie jak rekiny czy wieloryby. Polowania rzecz jasna przebiegają też na lądzie. Ze skór upolowanych zwierząt wytwarza się nowe przedmioty, ulepszające z kolei osiągi głównego bohatera. Zwiększa się pojemność sakwy, liczbę kabur na broń (max 4), pasek zdrowia, a także wytwarza się nowe stroje, czy bronie. Z kolei ze złupionych z magazynów i innych statków surowców wytwarza się ulepszenia statku. Powrócił tez wątek współczesny, już bez Desmonda, a z bezimiennym pracownikiem Abstergo, który jedyne co robi to chodzi, słucha rozmów i hakuje firmowe komputery.

Jak widać seria wciąż była rozwijana, a Ubisoft szukał kluczowych pomysłów na zatrzymanie przy sobie graczy. Wciąż jednak nie są w stanie obrać jednostajnego kierunku ruchu. Mimo to każda kolejna część wydaje się być lepsza od poprzedniczki, a to jest już dobre osiągnięcie. Co działo się dalej? Producent postanowił wydać dwie gry jednocześnie, którymi były Assassin’s Creed Rogue kontynuujące motyw morski oraz Assassin’s Creed Unity – klasyczną odsłonę osadzoną całkowicie na lądzie.

Historia Assassin's Creed

Rogue, wydane 11. listopada 2014 na platformy X360 oraz PS3 i 10. marca 2015 na PC, rozgrywa się w drugiej połowie XVIII wieku. Głównym bohaterem był Shay Patrick Cormac, który z początku reprezentował zakon asasynów, by potem przejść na ciemną stronę mocy do templariuszy. Rogue stanowi zakończenie historii przedstawionej w AC3 oraz Black Flag. Rozgrywka nie różni się za bardzo od tej zaprezentowanej w poprzednich odsłonach. Patrick zwiedza trzy duże lokacje, w skład których wchodzi Nowy Jork, wykonuje misje główne oraz poboczne.

Skoro naszymi przeciwnikami są przedstawiciele zakonu zabójców to potrafią oni atakować z ukrycia czy z powietrza, a nawet wykorzystywać elementy otoczenia jako kryjówkę. Walki na morzu również zostały nieco zmienione. W Rogue wrogowie mogą przeprowadzać abordaż naszego statku, a on sam otrzymał funkcje lodołamacza. Gra jednak sama w sobie jest bardzo krótka, brakuje w niej rozwinięcia motywu templariuszy, a pod względem mechaniki jest praktycznie taka sama jak poprzedniczka. Na pochwałę zasługuje jednak oprawa muzyczna i finał, który na długo można zapamiętać (o ile przebrnie się nudne żeglowanie).

Assassin’s Creed Rogue nie odbiło się szerokim echem. Produkcja w gruncie rzeczy jest uważana za typowego średniaka, który nie ma wyraźnych cech, dzięki którym mogłaby się wyróżniać. Dla fanów serii być może starczy kilka godzin fabuły oraz masa znajdziek, lecz nowi gracze, którzy wtedy nie znali cyklu gier o zabójcach wydali srogie werdykty. I słusznie, bowiem Rogue jest grą na jeden raz i nie warto do niej wracać nawet w zremasterowanej edycji na konsole PS4/XONE, która zawitała 20. marca 2018 roku. Twórcy zadbali jedynie o podbicie rozdzielczości do dzisiejszych standardów.

Historia Assassin's Creed

Remastera doczekało się również Assassin’s Creed 3. Reedycja ujrzała światło dzienne w maju 2019 i w tym przypadku Ubisoft o wiele bardziej się postarał. Kolory są żywsze, cieplejsze. Graficznie prezentuje się o wiele lepiej niż pierwowzór, a zmiany sięgnęły nie tylko rozdzielczości. Na Pograniczu znajdziemy wiele więcej roślinności, a więc nie przemierzamy praktycznie pustych połaci terenu. Wskład zremasterowanej edycji AC3 wchodzą wszystkie DLC wraz z samodzielnym dodatkiem Liberation, który pierwotnie ukazał się na PlayStation Vita. Był to spin-off serii, w którym wcielamy się w rolę czarnoskórej Aveline, walczącej o prawa w szeregach zabójców, a akcja dzieje się głównie w Nowym Orleanie w latach 1765-1780. W trakcie gry losy Aveline krzyżują się z Kenway’em, bohaterem Black Flag, co było bardzo przyjemnym i ciekawym rozwiązaniem.

W ostatniej części historii cyklu Assassin’s Creed, którą opublikuję na przełomie stycznia i lutego, przyjrzymy się głębiej próbom ratowania Unity, kryzysowi, który nastąpił po Syndicate oraz nowym kierunkiem rozwoju, który obrał Ubisoft wraz z Origins i Oddysey. Postaram się bardziej zanalizować te gry aniżeli sucho opisać ich historię, ponieważ jako fan serii jestem nieco rozczarowany poczynaniami Ubisoftu. Wezmę również pod lupę kolejną odsłonę, która według plotek będzie miała podtytuł Ragnarok. Do następnego!

WymieńGry

Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole

Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!

Dołącz już teraz
konewko
Jakub Sierzański
Elite Vip

Fanatyk gier dziwnych, które niekoniecznie są popularne w Polsce. Czas spędza w produkcjach głównie azjatyckich, ale nie stroni też od multi w dobrym towarzystwie. Pamięta czasy, gdy Blizzard i Electonic Arts wydawały jeszcze dobre produkty.

Do góry