Asasyn (prawie) idealny - Recenzje gier

Asasyn (prawie) idealny

23 listopada 2020

konewko konewko

Asasyn (prawie) idealny - Recenzje gier

Assassin’s Creed Valhalla to był bez wątpienia jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tytułów w tym roku. Jako fan serii, mitologii nordyckiej oraz historii Anglii, nie mogłem przejść obojętnie obok najazdu Wikingów na Anglię i od razu po zapowiedzi zamówiłem preorder. W tym czasie nadrabiałem zaległości: ukończyłem po raz drugi Origins i dopiero wtedy doceniłem jaka ta gra jest dobra. Wiedząc, że za Valhallę odpowiada Ubisoft Montreal oraz Ashraf Ismail, liczyłem na porządną, dość ponurą i zawiłą historię. I tak właśnie się stało.

AC Valhalla AC Valhalla

18 lat przed właściwymi wydarzeniami z gry młoda Eivor (wybrałem kobietę), protagonistka, doświadcza na własnych oczach jak niejaki Kjotve Okrutny z zimną krwią morduje jej rodziców. Podczas ucieczki z wioski zostaje pogryziona przez wilka i ledwo uchodzi życiem. Ratuję ją Sigurd, syn lokalnego króla, a 18 lat później wyrusza z nim na podbój Anglii, podczas którego dowiaduje się o Zakonie Starożytnych stanowiącego główną oś, wokół której toczy się fabuła. Pod tym względem Valhalla dosłownie miażdży Odyseję - nie ma tu miejsca na śmieszne, powtarzające się żarciki i malaki. Historia jest naprawdę dojrzała i zawiera pełno zwrotów akcji. Nie jest już wesoło, w tle nie ma pasterzy, których jedynymi problemami jest brak wina, panuje zupełnie inny klimat - surowy i powiedziałbym nawet, że mglisty (i to dosłownie). Bardzo dobrze, że tak się słabo. Tej serii był potrzebny taki zwrot akcji i wyszło to całkiem zgrabnie. Główny wątek w Valhalli zajmuje około 50 godzin, co jest równie imponującym wynikiem jak długość gry czyszcząc, co się da - jest to najdłuższa odsłona Assassin's Creed w historii.

Mim że mapa nie wydaje się duża, a mamy do dyspozycji tereny Norwegii oraz Anglii, to są one bardzo mądrze i rozsądnie zagospodarowane. Koniec ze znakami zapytania, a przynajmniej z tymi, które wskazują coś zupełnie niewartego uwagi. W Valhalli zostały one zastąpione trzema różnymi znacznikami - niebieskim, pod którym znajduje się kilka rodzajów zadań pobocznych, białym, oznaczającym znajdźki oraz żółtym - wszelkiego rodzaju warte uwagi skarby, w tym elementy zestawów opancerzenia i broni. Pomysł z zestawami został trochę rozwinięty względem Odysei, teraz jest ich całkiem sporo, każdy z nich cechuje się innymi właściwościami i oferuje nieco inny styl gry. Każdy oręż czy pancerz można ulepszać u kowala w wiosce, a my możemy korzystać z run, by polepszyć ich statystyki - tego wcześniej nie było i wyszło nawet dobrze, jeśli nie wspomnimy o tym, że trzeba trochę pogrindować szukając potrzebnych składników.

AC Valhalla AC Valhalla

Zadania poboczne przeszły totalną metamorfozę, która z początku może irytować, ale czy w końcu nie tego chcieliśmy? Czy nie denerwowało was, że w każdej misji w Odysei wiedzieliśmy dokąd iść i kogo zabić? Koniec ze znacznikiem "idź i zrób" (to również dotyczy niektórych zadań fabularnych). Podchodząc do wieśniaka należy wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia, gdyż... no właśnie. Wieśniak powie, co mu dolega i tyle, a naszym zadaniem jest ruszyć głową i wywnioskować, co należy zrobić, dokąd pójść, komu spuścić łomot. Pierwszy raz zderzyłem się z tym, gdy rozmawiałem z farmerem, którego trapił szczurzy problem. Powiedział mi, że szczury zjadają mu plony i trzeba coś z tym zrobić. Na logikę można je podpalić, ale to nie wystarczyło. Pół godziny później okazało się, że niedaleko mieszka kobieta, która trzyma w chacie stado kotów. Rozwiązanie nasunęło się samo, ale ową kobietę można albo przekonać, by je wypuściła albo... zabić ją i ukraść klucz. W końcu ktoś pomyślał o tym, żeby nie prowadzić nas za rączkę i zmusić do myślenia. Pamiętajcie, myślenie nie boli.

Zadań pobocznych jest kilka rodzajów, ale wiecie co? Każde z nich ma swój urok, a typowych fetch questów trapiących poprzednie części jest mało. Niektóre są nawet bardzo wymagające, bezmyślnie nie ma co do nich podchodzić, bo prostu nie wykonamy ich. Zagadki środowiskowe są obecne w Valhalli, w gruncie rzeczy są proste, ale na niektórych spędziłem sporo czasu, głowiąc się, co i w jakiej kolejności należy zrobić, by przejść dalej. Raz chyba przez 40 minut szukałem wejścia do chaty. Chodziłem wokół niej, szukałem tunelu, a może gdzieś w lesie jest tunel, a może przez studnię, a może... Okazało się, że wchodzi się przy dachu. Dosyć zabawne, ale wolę coś takiego niż głupkowatych 100 zadań "przynieś mi 10 skór".

AC Valhalla AC Valhalla

Wracając do mapy. W gruncie rzeczy jest ona spora, gdyż jest większa niż Egipt z Origins, ale mniejsza niż Grecja z Odysei (mówię tutaj o właściwej mapie - Anglii). Podzielona jest na kilkanaście hrabstw. Każde hrabstwo jest rządzone przez innego króla i należy je odbić. Można by powiedzieć, że Assassin's Creed Unity w pewnym sensie powróciło. Tam również odbijaliśmy kolejne to dzielnice Paryża i było to bardzo ciekawe rozwiązanie. W tym wypadku jest to oczywiście znacznie dłuższe, ale sprawiające równie dużą frajdę. I to nie jest tak, że w każdym regionie robimy dosłownie to samo. Każde hrabstwo to osobny rozdział całej historii, oferujące nieco inne ukształtowanie terenu, faunę, czy florę. Perełką są oczywiście zamki, które możemy najechać i splądrować. System rajdów może nie jest jakoś super dopracowany, ale zdaje egzamin. Jeżeli wroga osada, warownia, czy zamek znajduje się w zasięgu rzeki, możemy wezwać naszego drakkara z ekipą i rozpocząć szturm. Za każdym razem robimy to samo, ale w zasadzie, co z tego?

Assassin's Creed Valhalla to coraz bardziej tytuł przypominający RPG. Bałem się strasznie już od czasów Origins, ale z biegiem czasu doceniam tę zmianę konwencji. Gra z Bayekiem była świetna, Odyseja rozwinęła elementy RPG, ale Valhalla... brak słów. Pierwsze co rzuciło mnie na kolana to system rozwoju postaci z ponad trzystoma (powtarzającymi się) zdolnościami. De facto w grze poziomów nie ma, ale tak czy tak zdobywamy doświadczenie za jakiekolwiek czynności w świecie, a punkty doświadczenia przeznaczamy na rozwój jednej ścieżki: drogi wilka, drogi niedźwiedzia, bądź drogi kruka. Droga wilka to plusy do łucznictwa, natomiast niedźwiedź, jak można domyślić się, atuty do walki w zwarciu. Zaś kruk to głównie atrybuty do skrytobójstwa. Ubisoft od razu zachęcił do mieszania ścieżek rozwoju i w zupełności się z tym zgadzam. Oczywiście można obrać jedną drogę, ale koniec końców kiedyś ona się skończy i trzeba będzie wydawać punkty gdzie indziej. Ja zacząłem od wilka, potem dodawałem kruka, niedźwiedź niekoniecznie, ale było tam kilka ciekawych perków, których potrzebowałem i tak powstał mix. Bardzo przemyślanym aspektem jest natomiast system zdolności, które przypisujemy do odpowiednich klawiszy, np. ognista strzała. Owe zdolności zdobywamy szukając książek, a są one całkiem nieźle poukrywane.

AC Valhalla AC Valhalla

Dość spore zmiany zaszły również w systemie walki. W końcu Wikingowie nie mają za wiele wspólnego ze skrytobójcami i gra wręcz zachęca do otwartego konfliktu. Już na początku można stwierdzić, że walka w gruncie rzeczy ogranicza się do bloku, zmęczenia przeciwnika i kontrataku. W ten sposób można załatwić każdego, w tym Zelotów - przedstawicieli Zakonu Starożytnych, którzy rozsiani są po całej Anglii. Każdy z nich prezentuje inny styl walki - niektórzy wolą walkę na odległość łukami bądź oszczepami, a niektórzy walkę w zwarciu. Posiadają również ataki specjalne, które potrafią zadać naprawdę sporo obrażeń. To, co było najlepsze w Odysei, a chodzi o siatkę kultystów, powróciło do Valhalli i jest jeszcze lepsze. Trzeba szukać wskazówek, zwiedzać przeróżne lokacje, pomagać obywatelom Anglii i eliminować członków Zakonu, by odsłaniać coraz to kolejnych i dowiedzieć się kto stoi na ich czele.

Mimo że Valhalla nawołuje do otwartej walki, prócz niektórych misji fabularnych, można próbować wykonać zadania jak typowy skrytobójca. Powróciły w końcu typowe dla serii elementy mechaniki jak ukrywanie się w tłumie i ławeczki, na których można przeczekać aż przejdą strażnicy. Ograniczona zaś została rola towarzysza ptaka, którym tym razem jest kruk. Nie oznacza już on wrogów, służy jedynie do orientacji w terenie i szukania zasobów. Zagadki środowiskowe rozwiązujemy właśnie za jego pomocą szukając kluczy czy tajemnych przejść, ale również możemy skorzystać ze Wzroku Odyna, jeśli rzecz, której szukamy jest blisko nas.

AC Valhalla AC Valhalla

Budowa i rozwijanie naszej wioski jest opcjonalna i w zasadzie nie ma większego znaczenia, jeśli chcemy tylko ukończyć wątek fabularny, jednak do skonstruowania niektórych budynków jesteśmy zmuszeni. Musimy zbudować dom dla członka Bractwa, Hythama, który nauczy nas drogi skrytobójcy. Musimy zbudować również chatę dla widzącej Valki, która dzięki eliksirom pozwoli nam zwiedzić... pewne miejsca, bardzo charakterystyczne dla mitologii nordyckiej, będącymi również świetnym rozszerzeniem głównego wątku w grze. Rozwijanie wioski na własną rękę daje jakąś satysfakcję, ale podobnie jak w Red Dead Redemption 2, nie płyną z tego żadne konkretne zalety czy wady. Po prostu można stawiać sobie domki, sklepy, piekarnie. Jeżeli ktoś chce wbić platynę - musi je tak czy tak wybudować za łupy zdobyte w rajdach.

Co do oprawy audiowizualnej nie mam jakichś większych zastrzeżeń. Muzyka jest genialna i idealnie oddaje klimat mroźnej Norwegii, w której zaczynamy przygodę, a potem podbój Anglii. Pod względem graficznym jest bardzo dobrze. Znowu mamy do czynienia z malowniczymi widokami, które dopełniają te fantastyczne, średniowieczne zamki wzniesione na rzymskich ruinach. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to jest to praktycznie wszechobecna mgła i pogoda pod psem, ale w zasadzie czego się mogłem spodziewać? W końcu to Anglia. Mimo to narobiłem masę screenów, na których widać tę magię - magię płynącą z wszędobylskich wież, kościołów, klasztorów i zamków, które można ograbić.

Ostatnim punktem programu są niestety błędy w najnowszej odsłonie serii. Valhalla cierpi, jest bardzo chora i wymaga bardzo szybkiej pomocy lekarza. Day one patch niewiele pomógł, gdyż w grze ciągle się coś psuje. Pal licho strzały od łuku wbite w ręce Eivor, latające łódki, spadające z nieba kajaki, przenikanie tekstur, gasnące światło w cutscenkach, brak reakcji ze strony NPC, czy ślepych wrogów, ale jak nie mogę ukończyć misji przez błąd to szlag jasny mnie trafia. Nie ukończyłem dwóch misji przez błędy, w Cent oraz Lunden. W pierwszym przypadku nie uruchamiał się skrypt, zaś w drugim NPC zniknął, może wyjechał na Mazury i nie wróci. Żartuję z tego, bo nic innego mi nie zostaje. Mam tylko nadzieję, że w kolejnym patchu te błędy zostaną naprawione.

AC Valhalla AC Valhalla

Podsumowując, jeżeli szukacie starego, dobrego asasyna w nowej formule z historią Wikingów w Anglii, ta gra jest dla was. Najdłuższa w historii gra z serii zabierze was do zimnej Norwegii, malowniczego hrabstwa Cent, średniowiecznego Londynu i Yorku, opowie wam naprawdę dobrą historię dozowaną w ciekawych rozdziałach, zaprezentuje interesujące postaci i zdradzi tajemnice niecnego Zakonu Starożytnych - bo czego oni w zasadzie szukają? Zagrajcie, naprawdę warto, ale jak Ubisoft naprawi błędy. Polecam - dla mnie osobiście jest to najlepszy Assassin's Creed od czasów Unity, które też niestety cierpiało na niebotyczną ilość problemów, ale pod względem fabularnym, projektu świata, bohaterów i mechaniki był niemal idealny.

Gdyby kogoś interesowało, poniżej mój TOP 5 ulubionych gier z tej serii.

  1. Assassin's Creed Unity
  2. Assassin's Creed Valhalla
  3. Assassin's Creed Origins
  4. Assassin's Creed Brotherhood
  5. Assassin's Creeed IV Black Flag

Assassin's Creed Valhalla

Recenzowana kopia gry była ogrywana na PS4 Pro w języku angielskim.

Ocena 8/10

80% Complete
Zalety:

stary, dobry Assassin's Creed

ciekawa fabuła

projekt świata

rozwój bohatera

odejście od schematów i eksperymentowanie z nowymi mechanikami

Wady:

sto kilogramów błędów

stracony potencjał rozwoju wioski

WymieńGry

Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole

Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!

Dołącz już teraz
konewko
Jakub Sierzański
Elite Vip

Fanatyk gier dziwnych, które niekoniecznie są popularne w Polsce. Czas spędza w produkcjach głównie azjatyckich, ale nie stroni też od multi w dobrym towarzystwie. Pamięta czasy, gdy Blizzard i Electonic Arts wydawały jeszcze dobre produkty.

Do góry