5 czerwca 2024
Na końcu leży początek. Senua’s Saga: Hellblade II - recenzja gry (XSX)
Recenzja gry Senua’s Saga: Hellblade II na XSX
Kod na wczesny dostęp otrzymałem od Xbox Polska. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (11h 16’ rozgrywki).
Najnowsza produkcja Ninja Theory zbiera mieszane oceny, a gracze zostali podzieleni na tych, którzy nie szczędzą słów krytyki dotyczących powtarzalności i mało urozmaiconej rozgrywki, a nawet kroku wstecz względem poprzedniej odsłony oraz grupę, która zbiera przysłowiowe szczęki z podłogi. Wiem, że podsumowanie powinno znajdować na samym końcu recenzji, ale co tam, to mój cyrk i moje małpy, więc bez zbędnego wydłużania wstępu - moi mili, witamy w dziewiątej generacji konsol!
Islandia
Ukojenie. Uczucie ulgi i spokoju. Ustąpienie bólu. Zapewne tego chciałaby doznać osoba, która przeszła piekło. Nie tyle, ile przeżywając je fizycznie, a wewnętrznie. Niestety, względem Senui bogowie mają inne plany, a fakt pogodzenia się ze śmiercią ukochanego, Dilliona, jest początkiem drogi do jądra ciemności. Drogi, która przyniesie odpowiedzi i jeszcze więcej pytań. Tak oto lądujemy na Islandii, wyspie położonej na północy Grzbietu Śródatlantyckiego. Ale nie trafiamy tam przypadkiem, gdyż koniec jednego jest początkiem drugiego. Lud, z którego pochodzi, dalej jest ciemiężony przez zabójców wybranka. Toteż przysięga sobie, że zgładzi tych, którzy za to odpowiadają. Tylko jak się tam znaleźć? Jest jedno rozwiązanie, ryzykowne, ale za to jakie sprytne - dać się pojmać, zniewolić. Pozostaje najtrudniejsze, przeżyć. Wytrwać, ale to pozostaje tylko i wyłącznie w rękach gracza.
Gra rozpoczyna się długim monologiem narratorki przeplatanym wewnętrznymi głosami bohaterki, a moim pierwszym skojarzeniem była scena początkowa z filmu Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia, która rozpoczyna się słowami: Świat się zmienił. Czuję to w wodzie. Czuję to w ziemi. Czuję to w powietrzu. Wiele, z tego co było, zostało utracone. A wszystko zaczęło się od wykucia pierścieni (…).
Tutaj chciałbym postawić odważne tezy, a ta recenzja będzie tylko potwierdzeniem tego, z jak ważną produkcją mamy do czynienia. Po pierwsze, Senua’s Saga: Hellblade II jest dziełem epickim, ale jakże innym od reszty. Po drugie, jeśli Tobie, drogi graczu, nie podoba się to, co otrzymałeś, to po prostu nie jesteś odpowiednim odbiorcą. Uwierzcie mi, nie łatwo jest obronić tak ciężki w odbiorze kawał kodu. Zacznę od tego, że najnowsza produkcja brytyjskiego studia wywołuje wiele kontrowersji. Dlatego zadajmy dwa bardzo ważne pytania - czy to w ogóle jest gra wideo? A może to twór z pogranicza filmu i gry? Odpowiedź okazuje się bardziej złożona.
Mrok jest we mnie
Skłonny jestem stwierdzić, że mamy tu do czynienia bardziej z interaktywnym filmem, niż grą. Na takie odczucia składa się wiele rzeczy, które znajdziemy w recenzowanej produkcji. Nisko osadzona kamera tuż za plecami bohaterki, przesiąknięta ekspresją przeżywanych przez nią emocji oraz wynikających z nich, niekiedy chaotycznych, ruchów, czy płynne przejścia z rozgrywki do przerywników filmowych, przez które zatracamy, już i tak cienką, linię oddzielającą obcowanie z X muzą, a dziełami przemysłu growego. Nawet walka zachowuje wszelkie filmowe aspekty. Mięsista, dynamiczna, przepełniona brutalnością, a zarazem naturalnością ruchów i bólem płynącym z każdej najmniejszej rany. Tak, sama w sobie jest prosta. Oparta tak jak poprzedniczka, na dwóch atakach, bloku, kontrze oraz wykorzystaniu skupienia. Ale to, co twórcy nam zaserwowali przerosło moje wszelkie oczekiwania. Płynność ujęć, zbliżenia, lawirowanie od rozgrywki do wstawek powoduje, że cała wspomniana prostota ulatnia się, zostawiając miejsce kunsztowi scenarzystów.
W większości przemierzamy korytarzowe scenerie, czego osobiście nie odczułem. Dlaczego? Chłonąłem każdy przemierzony metr, każdy dźwięk, który dobiegał do moich uszu, każde słowo narratora. Nawet kiedy tytuł ogrywałem po raz drugi, nieraz przechodziły przeze mnie dreszcze fascynacji przeplatane wywołanym niepokojem. Słowo klucz - doświadczenie. Które jest tak odmienne od tego, które opisałem w poprzedniczce. Które potęguje i wylewa się w każdej minucie spędzonej w Senua’s Saga. Tym bardziej że twórcy nie poszli na łatwiznę i moim zdaniem fabularnie trzyma poziom. Psychoza jako choroba i klątwa. Wykluczenie, którego doświadczyła za młodu, teraz staje się jej siłą napędową nawet wtedy, kiedy pojawia się chwila zwątpienia. Staje się przewodniczką, a jej odwieczny ból kluczem do pokonania przeciwności na drodze.
Napiszę to tu i teraz - gra jest korytarzowa, prosta i powtarzalna. Nie wprowadza nic nowego, kompletnie nic. Widzę te wszystkie mankamenty, nie neguję ich, a tym bardziej nie zamierzam przed Wami ukrywać. Tak samo tego, że pomimo niby nowych, ale jednak starych zagadek przestrzennych, sztucznych ścian, które udało mi się znaleźć, braku fizyki cieczy w większych zbiornikach wodnych (pomijając kałuże) oraz w pewnym etapie naprawdę kiepskiej wizualnej jakości ognia, gra zrobiła na mnie ogromne wrażenie w sferze rozgrywki oraz oprawy audiowizualnej. Nie, nie wstydzę się tego. Będę bronić swojego zdania, nawet jeśli ktokolwiek zarzuci mi, że recenzja „została kupiona”. Mam swój honor, a ta Redakcja powstała tylko w jednym celu - tworzenia i przekazywania treści od graczy dla graczy.
Siedem długich lat
Oprawa audio-wideo, cóż mogę o niej napisać. Jednym słowem? Obłęd! Obłęd, do którego użyto silnika Unreal Engine 5. Obłęd, który widać na każdym kroku. Mimika twarzy oraz jej szczegóły, emocje z niej płynące, ekspresja mowy ciała. Efekty pogodowe, szczegółowość terenu, ilość wielokątów czy jakość wody. Napisać, że gra wysoko postawiła poprzeczkę, to tak jakbym wspomniał, że jest po prostu dobrze. Widać jak dużo pracy włożono przez te wszystkie lata. Niech świadectwem będą wszystkie zamieszczone w tej recenzji zrzuty ekranu, które uchwyciłem podczas rozgrywki. Mógłbym się rozpisywać, ale chciałbym byście zobaczyli to na własne oczy. To samo tyczy się udźwiękowienia. Słuchawki obowiązkowe! Feeria dźwięków i binauralnych głosów przeplatana utworem In Maidjan neofolkowego zespołu Heilung. Aż teraz poczułem przepływający przeze mnie dreszcz, którego efektem końcowym jest reakcja pilomotoryczna. Zapewne większość z Was wytknie mi palcem, że Hellblade II nie ma nic do zaoferowania poza ładną grafiką. Dla niektórych tak, dla mnie nie.
Przeszłość nigdy nie przemija
Cieszę się, że nie oceniamy gier poprzez skalę liczbową. Recenzję tworzymy tak, aby odbiorca mógł samodzielnie wystawić ocenę na podstawie własnej interpretacji tekstu. Jak będzie w tym wypadku? Mam pewne przeczucia, ale pozostawię je dla siebie. Senua’s Saga: Hellblade II nie jest i nie będzie grą roku. Jest za to pozycją, śmiem twierdzić, która wyznaczyła nowe standardy i pokazał od strony wizualnej jak powinny wyglądać gry na obecnej generacji konsol.
Gracz, tata, żołnierz. Legenda głosi, że urodził się z karabinem w rękach, a po szpitalu chodził krokiem defiladowym. Od dzieciaka gra we wszystko na wszystkim. Podobno lepiej go ubrać, niż nakarmić i dać mu gry.
WymieńGry.pl to społeczność graczy, którzy wymieniają się grami między sobą.
Dołącz do nas i wymieniaj się lub kupuj / sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!