Walker na drodze gniewu
RAGE 2 to produkcja, na którą z pewnością wielu z was czekało. Zrodzona ze współpracy najlepszego studia robiącego strzelanki singleplayer, id Software oraz znanego z serii Just Cause, Avalanche Studios, zrobiła niemałe wrażenie na graczach i krytykach. RAGE 2 jest sequelem gry wydanej przez Bethesdę w 2011 roku, ale oferuje nam znacznie więcej zawartości. Jak to wszystko wypadło? Jako fan strzelanek jestem zobligowany do przelania moich myśli na wasze monitory.
Nowe szaty Dooma – króla FPS
id Software nigdy nie stawiało na rozbudowane aspekty fabularne, budowanie napięcia między postaciami, czy ściany tekstu znane z gier japońskich. Dla nich liczy się od zawsze dobra zabawa związana z zabijaniem hord przeciwników. Ich model strzelania do dzisiaj jest uważany za jeden z najlepszych, które kiedykolwiek powstały. RAGE 2 idealnie pokazuje, którym aspektem zajęli się ludzie od Dooma. Strzelaniem. Do wszystkiego, co można zabić.
Historia w RAGE 2 rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniej części. Tym razem wcielamy się w postać kobiety bądź mężczyzny nazwiskiem Walker i jesteśmy świadkami ataku mutantów. Gdy już prawie udaje nam się je zatrzymać, na naszych ekranach ukazuje się główny zły, antagonista, Generał Cross. Pół-człowiek, pół-maszyna. Mężczyzna, który za wszelką cenę chce zniszczyć wszystkich, którzy przeciwstawiają się mu. Wraz ze swoją świtą mutantów sprawuje „porządek“ w tym strasznym świecie, a naszym zadaniem jest postawienie się mu. By to zrobić, musimy wykonać szereg zadań i pomóc odpowiednim ludziom.
Każda misja fabularna jest w zasadzie taka sama. Trzeba albo komuś złoić dupsko albo znaleźć jakiś przedmiot lub uruchomić jakiś wichajster. Zdarza się, że te dwie rzeczy łączą się ze sobą. Nie trzeba być wieloletnim graczem, by stwierdzić, że pod względem fabularnym RAGE 2 jest po prostu słabe. Moim zdaniem jest bardzo sztampowo, przewidywalnie i krótko . Tak, to prawda. Wątek główny starcza zaledwie na osiem godzin zabawy. To jedna z bolączek tej produkcji, ale za to nadrabia tym, o czym już napisałem wyżej.
Nieważne, co byśmy robili, na naszej drodze zawsze staną frajerzy w różowych lub niebieskich włosach. Co z nimi zrobić? Uciekać, gdzie pieprz rośnie? Przeprosić i ustąpić im miejsca? Nie i nie.
Należy wyjąć karabin lub wyrzutnię rakiet i posłać ich do piachu. Każdy, kto szanuje Dooma będzie się świetnie bawić.
RAGE 2 nie powstał, by opowiedzieć wzruszającą historię, a by zapierdzielać z arsenałem broni i rozwalać każdego, kto krzywo na nas spojrzy. Shotgun, karabin, pistolet? A może snajperka, wyrzutnia rakiet i działo grawitacyjne? Do wyboru, do koloru. Broni jest całkiem sporo i każdy fan rozwałki znajdzie coś dla siebie. Na posiadaczy edycji specjalnej gry czeka nawet klasyk – BFG 9000. Nikt nie wie, dlaczego znalazł się w „Rejdżu 2“...
Nowy (lepszy) bohater z Fallouta
Co jak co, ale podobieństw do serii gier Fallout nie da się ukryć. Postapokaliptyczny świat, który jest całkiem spory, wszędobylski złom czekający na nowego właściciela, czy miasta zbudowane ze współpracy ocalałych przed zagładą ludzi. Ba, nawet główny bohater nie jest niemową. Wyraża swoje myśli, denerwuje się, narzeka. Podróżując po świecie, który podzielony został na kilka regionów, poznajemy nowych towarzyszy broni chcących zakończyć reżim Generała Crossa. Może i dialogi nie są jakieś wyszukane, ale to starcza, by móc powiedzieć, że taki mógłby być Fallout. Porównując światy Fallouta 4 czy 76 do świata w Rage 2, mogę śmiało stwierdzić, że pomimo kilku niedociągnięć ten drugi jest lepszy.
Co z tego, że mapa nie jest taka żywa i świeci pustkami. Aktywności jest od groma i można robić, co się chce w dowolnej kolejności, nie licząc misji fabularnych. Możemy zwiedzać mapę, odbijać posterunki z rąk bandytów (ciii, nie obudźcie Ubisoftu), zbierać surowce potrzebne do rozwoju postaci, ulepszania broni, czy pojazdów, a nawet brać udział w wyścigach po pustynnych rozdrożach. Każda taka aktywność wiąże się z nagrodą. Zdobywamy pieniądze, które możemy wydać na amunicję i wiele innych gadżetów pomagających nam w coraz to bardziej finezyjny sposób eliminowania wrogów.
Mówcie, co chcecie, ale nie nastawiałem się, że tak się wkręcę w rozgrywkę. Sądziłem, że tytuł będzie po prostu nudny... bardziej nie mogłem się pomylić.
Sam rozwój postaci jest równie czasochłonny, co wciągający. Najlepsze jest to, że rzeczywiście widać, że nasz bohater staje się coraz silniejszy zdobywając nowe umiejętności. Czuć tę progresję. Nie musimy stale używać tego samego klawisza, zawsze możemy spróbować czegoś nowego, a to niecodzienna sytuacja w oldschoolowych fpsach, którym z pewnością jest RAGE 2.
Kolorowe szaleństwo rodem z New Dawn
Bardzo trudno jest uniknąć porównania z inną produkcją, w której róż również był kolorem przewodnim. Mowa oczywiście o Far Cry New Dawn, w którym owy kolor miał jeszcze jakieś uzasadnienie (antagonistkami były siostry bliźniaczki). W RAGE 2 naprawdę nie wiem kto i dlaczego wpadł na to, by uwydatnić ten kobiecy kolor. Drabiny, skrzynie, flary, włosy, elementy architektury... one wszystkie mają coś różowego. Po co? Nie mam pojęcia. Nad wyraz to jakoś nie przeszkadza, ale nie ma to żadnego uzasadnienia w trakcie rozgrywki. I za bardzo kojarzy się z New Dawn.
Graficznie RAGE 2 prezentuje się bardzo dobrze. Szczerze to obawiałem się wszelkiej masy błędów wynikających z użycia Apexa, silnika graficznego Avalanche Studios, ale wyszło inaczej. Co jakiś czas natrafiałem na małe bugi, ale w gruncie rzeczy nie zepsuły mi one frajdy z gry. Tekstury doczytują się bardzo szybko, a na szczególną pochwałę zasługuje brak ekranów ładowania podczas rozgrywki. W sumie to są takie dwa: podczas uruchamiania produkcji i szybkiej podróży. RAGE 2 odpalimy w rozdzielczości 1080p/60 FPS (Xbox One X, PlayStation 4 Pro) lub w 1080p/30 FPS (Xbox One, PlayStation 4). Z technicznego punktu widzenia jest to dobra zagrywka, ale gra cierpi na problemy z antyaliasingiem.
Cały świat wygląda świetnie. Mapa podzielona na regiony jest zróżnicowana pod względem terenu i roślinności. Co prawda zwierząt praktycznie nie uświadczymy (poza wilkami-mutantami, psami, ptaków i czegoś podobnego do bawołów), ale nie kłuje to tak w oczy. Lecąc żyrokopterem lub podróżując samochodem co jakiś czas zatrzymywałem się, by podziwiać widoki i robić zrzuty ekranu. Jest na co popatrzeć. Pustynia na tle wschodzącego słońca wygląda ślicznie, a bujna dżungla pośród mokradeł powiewa grozą i tajemnicą. Szkoda tylko, że mimo natłoku aktywności pobocznych cały ten świat wydaje się jakby pusty i niedokończony. Już wiemy, że id Software i Avalanche Studios mają w planach wydać fabularne DLC, ale czy to coś zmieni? Wątpię.
Pod kopułą gromu
Ostatni aspekt, który chciałbym wziąć pod uwagę w recenzji to rola pojazdów w grze. RAGE 2 stawia na wartką jazdę bez trzymanki, a co za tym idzie – potrzebne są szybkie wózki. System jazdy jest bardzo arcadowy i trzeba po prostu przyzwyczaić się do niego. Wielokrotnie miałem różne sytuacje, w których ścigałem się po bezdrożach, a jeden zły ruch palcem na padzie powodował dzwon w głaz, tudzież drzewo, lub upadek z klifu w paszczę nicości. Gra stawia głównie na eksplorację z użyciem pojazdów, gdyż świat jest duży. Moim ulubionym pojazdem stał się żyrokopter – w miarę szybki środek transportu, którym można łatwo ominąć blokady dróg.
Samo ściganie się nie jest jakieś wyszukane. Ot, znajdujemy na mapie przeciwników i mamy za cel dojechanie na pierwszym miejscu. Możemy stosować brudne zagrywki i eliminować ich zrzucając w przepaści lub niszcząc im fury. Tutaj warto wspomnieć o systemie ulepszania naszego głównego samochodu, Feniksa (który notabene umie mówić, hołd serialowi Nieustraszony z lat osiemdziesiątych?). Z początku słaba fura może stać się istną maszynką do mielenia stali. Brakuje pancerza? Wykup lepszy. Za mała siła ognia? Spraw sobie moździerz. Chcesz zrobić komuś niespodziankę? Katapultuj się i wysadź przeciwnika rakietą w powietrze.
Pojazd ulepszamy za pomocą punktów modyfikacji, które głównie zdobywamy poprzez eliminowanie konwojów. Są one dobrze chronione i najpierw trzeba uporać się z eskortą. Mój pierwszy raz z konwojem trwał około pietnaście minut. Musiałem się nieźle nagimnastykować, by Feniks nie został zniszczony pod ostrzałem wrogów. Na szczęście można go naprawiać podczas postoju, a przy niszczeniu nieprzyjacielskich pojazdów pojawiają się słabe punkty, w które należy celować, by przyspieszyć dewastację.
Wykonywanie konkretnych aktywności pobocznych pozwala na odblokowywanie innych bryk, lecz ich nie można ulepszać, a szkoda. Większość czasu i tak spędzimy w Feniksie, który notabene w mojej opinii jest najlepszy. RAGE 2 stawia na rozwałkę z użyciem pojazdów, robi to całkiem nieźle, ale w mojej opinii pod tym względem nadal wygrywa Mad Max. Po którymś z kolei konwoju czy wyścigu odczułem już lekkie znudzenie i musiałem zająć się czym innym.
Gra idealna dla fanów singla i dobrej zabawy
Przechodząc już do podsumowania, warto zaznaczyć, że RAGE 2 jest produkcją całkowicie przeznaczoną dla pojedynczego gracza. Nie ma tu żadnych elementów sieciowych czy gry w co-opie. W dobie dzisiejszych produkcji uważam to za wielką zaletę. Najnowsza gra id Software i Avalanche Studios świetnie odnalazła się na rynku. Genialny model strzelania, przyjemny system progresji postaci, wielki i nieźle przygotowany świat to jedne z wielu zalet RAGE 2. Niestety nie obyło się bez wad, do których należą przede wszystkim powtarzalne aktywności poboczne, taka sobie fabuła i zmarnowany potencjał związany z wyścigami i innymi aktywnościami związanymi z pojazdami. Jednak, gdy cenicie sobie dobrą zabawę w trybie dla jednej osoby i uważacie podobnie jak ja, że najważniejszy jest czysty fun, to jest to pozycja dla was. Jako wieloletni fan produkcji id Software i osoba neutralna w stosunku do Avalanche Studios, z czystym sumieniem mogę wam polecić RAGE 2. Na liczniku mam już ponad 15 godzin, a jeszcze tyle do zrobienia. Najlepsze jest to, że pomimo tej całej powtarzalności cały czas chce się grać i rozwalać łby mutantom. Do produkcji na lata brakuje, ale RAGE 2 na pewno odbił pozytywne piętno dla swojego wydawcy, którym jest Bethesda.
Rage 2
Recenzowana kopia gry była ogrywana na PlayStation 4 Pro w języku angielskim.
Ocena 8/10
Zalety:
Świetny model strzelania
Ciekawy projekt świata
Bardzo dobry system progresji postaci
Doskonałe udźwiękowienie
Wady:
Krótka linia fabularna
Powtarzalne aktywności poboczne
Zmarnowany potencjał wyścigów i walk samochodowych
Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole
Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!
Dołącz już terazFanatyk gier dziwnych, które niekoniecznie są popularne w Polsce. Czas spędza w produkcjach głównie azjatyckich, ale nie stroni też od multi w dobrym towarzystwie. Pamięta czasy, gdy Blizzard i Electonic Arts wydawały jeszcze dobre produkty.