Shame on my first time - recenzja gry Shame Legacy - Recenzje gier

Shame on my first time - recenzja gry Shame Legacy

20 października 2023

Codzienny.gracz Codzienny.gracz

Shame on my first time - recenzja gry Shame Legacy - Recenzje gier

Recenzja gry (PS5)

Otrzymanie kopii recenzenckiej od firmy Destructive Creations w żaden sposób nie wpływa na odbiór i ocenę gry. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (3h rozgrywki).

Pojęcie „Indyk” zawsze było mi obce. Nigdy po nie nie sięgałem, tym bardziej nigdy o nich nie myślałem, aż do momentu skuszenia się na debiutancką produkcję małego studia Fairyship Games przy współpracy z Revenant Games, Shame Legacy. Kości zostały rzucone, przejdźmy przez piekło i zmyjmy z siebie wstyd rodu Smithów.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Miłe złego początki

William otwiera oczy. Z każdej strony otaczają go płomienie. Nie wie gdzie jest, jak się tu znalazł. W głowie, pomimo pustki, pozostała myśl o córce, Rosie, która jeszcze przed chwilą była tuż obok niego. Do tego znikąd pojawia się, na pierwszy rzut oka, szalony ksiądz. Potem pozostaje tylko ucieczka. Ucieczka przed demonem i tytułowym dziedzictwem. Tak prezentuje się początek rozgrywki w produkcji wydanej przez polskie Destructive Creations. Jak jest dalej? Poznajemy tajemnice sekty i naszej rodziny, która nią przewodzi. Jak przystało na mały tytuł, historia jest prosta, ale w żaden sposób jej to nie ujmuje. Po prostu nie oczekujcie za wiele.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Pędź przez korytarz, pędź!

Niestety, co innego napiszę o rozgrywce, która w głównej mierze opiera się na przemierzaniu korytarzowych poziomów oraz nie za dużych lokacji (min.: obozowisko, cmentarz czy pole kukurydzy), w których już na pierwszy rzut oka widzimy optymalną ścieżkę przemknięcia tuż za osłonami między oponentami. Właśnie, adwersarze dzielą się tylko i wyłącznie na dwa rodzaje plus wspomniany na początku potwór. Poza opętanymi mieszkańcami wioski Wakefield pojawiają się ukrzyżowani. Przy pierwszym spotkaniu mogą zrobić wrażenie (na mnie jak najbardziej zrobili), a ich krzyk nie należy do tych najprzyjemniejszych (oczywiście w dobrym kontekście dla ogrywających). Niestety każde spotkanie (pomijając jedno w pewnym domu) twarzą w twarz z demonem kończy się ucieczką, która polega na sprincie i pokonywaniu przeszkód, które znajdują się na naszej drodze. Utrudnienia pokroju kłody czy dziury, przez którą musimy przejść. Ot, tyle ze skomplikowania.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Magiczna laska

Całe szczęście protagonista nie jest bezbronny. Częściowo. Wraz z rozwojem fabuły w naszych dłoniach ląduje kostur, który ma kilka zastosowań. Jednorazowa obrona przed tutejszymi agresywnymi mieszkańcami. Dlaczego pojedyncza? Po każdym odpartym ataku William wpada w panikę, więc by ukoić nerwy musi sięgnąć po rozrzucone tu i tam szklane butelki z nieznaną zawartością. Wypicie pozwala na ponowną defensywę. To samo tyczy się przebywania w pobliżu osób przybitych do drewna. Nawet chwilowe wysłuchiwanie ich jęków powoduje atak lęku, a co za tym idzie - podatność na atak, który kończy się wczytaniem ostatniego zapisu. Tutaj mam największy zarzut - wspomniany system jest beznadziejny! Zacytuję Wam podpowiedź z gry:

Aby skutecznie się obronić, musisz przesunąć ikonę w kierunku dużego koła i naciskać wyświetlający się przycisk aż do skutku. Po kilkukrotnym naciśnięciu go na ekranie pojawią się dwa przyciski. Przytrzymaj te przyciski jednocześnie, a William odepchnie wroga na bok i ucieknie.

W praktyce jest nieintuicyjny.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Drugim i zarazem ostatnim jest rozwiązywanie zagadek w postaci prostego obrotowego mechanizmu, który blokuje drzwi. Przestawiamy A, przy okazji, B zmienia położenie o 90°. Ustawiamy B do pierwotnego położenia, to nagle D jest do góry nogami. Plus do tego zagadki w samej grze, które w ogóle nie stanowią wyzwania. Znajdź przedmiot, umieść go w konkretnym miejscu, ale dostać się tam możesz ukrytym przejściem.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Krwawy kult

Shame Legacy przeszedłem na PlayStation 5 i zanim swoje wnioski odnośnie sfery audio-wideo przelałem na wirtualny papier, sprawdziłem jak ma się sprawa z wersją PC. Dlaczego? Z racji, że to mała produkcja, jestem w stanie zrozumieć puste przestrzenie czy zastosowanie recyklingu assetów, ale kiedy na mojej potężnej konsoli skromny tytuł z prostą grafiką na silniku Unreal Engine 4 nie działa płynnie, to coś jest chyba nie tak. Brakuje mu płynności (trybu 60 fps’ów), nie wspominając o lepszej jakości teksturach, które z tego, co zauważyłem, właściciele komputerów stacjonarnych dostali. Udźwiękowienie jest nie najgorsze. Przygrywa adekwatna muzyka do sytuacji, a conajlepsze, William nie jest o dziwo niemy. Tak, tak, aktorzy głosowi są jacy są, ale plus w ogóle za to, że nie olano tego aspektu. Na sam koniec wspomnę, że w grze występuje gore, więc tytuł przeznaczony jest dla starszych osób. Tak w ogóle nie wiem czy można je podzielić na skromne bądź takie hardcorowe, a jeśli tak, to te użyte w SL zdecydowanie należy do tej soft.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Survival horror warty uwagi?

Nie oszukujmy się, nie mam doświadczenia w recenzowaniu gier, tym bardziej niezależnych. Ale kiedy widzę cenę ~120 PL za tytuł oferujący mi 2-3h rozgrywki (jednorazowe doświadczenie!), a do tego działający w niepłynnych 30 klatach na konsoli Sony obecnej generacji, to coś mnie aż w środku skręca. Będę szczery, to było krótkie, ale przyjemne doznanie. Nie liczyłem na wiele, nawet miło się zaskoczyłem, ale tak z serca, nie. Na promocji? Tak. W szczególności dla osób, które streamują i szukają niedługiej, prostej gry, a przy okazji będą mogły poczuć dreszczyk.

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

Shame on my first time zdjęcie z rozgrywki

WymieńGry

Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole

Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!

Dołącz już teraz
Codzienny.gracz
Damian Zalewski
Redaktor

Gracz, tata, żołnierz. Legenda głosi, że urodził się z karabinem w rękach, a po szpitalu chodził krokiem defiladowym. Od dzieciaka gra we wszystko na wszystkim. Podobno lepiej go ubrać, niż nakarmić i dać mu gry.

Obserwuj

Do góry