Stare i grywalne #2 - Call of Juarez: Gunslinger - recenzja gry (X360 na XSX) - Recenzje gier

Stare i grywalne #2 - Call of Juarez: Gunslinger - recenzja gry (X360 na XSX)

30 września 2024

Codzienny.gracz Codzienny.gracz

Stare i grywalne #2 - Call of Juarez: Gunslinger - recenzja gry (X360 na XSX) - Recenzje gier

Stare i grywalne #2.

Co łączy Billego Kida, Pata Garretta i Jessego Jamesa?

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (wsteczna zgodność z X360 na XSX).

Niedzielne popołudnie, Sarajewo. Na dworze temperatura osiągnęła 30°. Aby uniknąć nadmiernego nagrzania, schowałem się w jednym z chłodnych pokojów w baraku 230. Leżę… Wracam myślami do niego. Łowcy nagród, nieustraszonego rewolwerowca. Jego twarz zdobi kreska niczym ręcznie narysowana, a opowieści, które snuje, ciągle zmieniają szczegóły.

Czy to pamięć nie ta? A może to zwykły bajkopisarz? Kto wie... Właśnie siedzi obok mnie przy stole. Silas Grevaes. Mówi Wam to coś? Jeśli nie, to przesiądźcie się i posłuchajcie o wendecie.

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Amerykańska ziemia

Co tu ukrywać, z serią Call of Juarez  nigdy nie miałem po drodze. Jedynkę z 2006 roku ograłem dopiero kiedy ukazała się jako pełniak w którymś piśmie o grach. Więzy Krwi za to w 2023 roku na PlayStation 3. The Cartel w planach, pomimo iż podobno jest to crap. Recenzowana odsłona w sierpniu 2024 roku. Skończmy z liczbami i tłumaczeniem się, ponieważ my gracze lubimy wymówki.

Koniec XIX w. w zachodnich terenach Stanów Zjednoczonych to początek zmian, których w żaden sposób nie dało się zatrzymać. Rozbudowa kolei, napływ ludności. Ogólny rozwój gospodarczy. To również czas zaganiaczy bydła, poszukiwaczy złota, Marshali i… pojedynków? Tak zobrazowano to nam za sprawą Wyatta Earpa i jego funkcji doradczej w dziełach „dziesiątej muzy”. Rewolwery Colt, pojedynki, kapelusze. Prawda jest zupełnie inna, ale w Gunslingerze nie mogło tego zabraknąć, tak samo historii przedstawionej w formie snutych w saloonie przy bourbonie opowieści starego Grevaesa. I wiecie co? Kupiłem to z marszu!

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Nasz łowca nagród nakreśla nam swoje perypetie, niczym słynny powieściopisarz z milionem pomysłów na ubarwienie całej przygody. Dobro kontra zło. Liczne brawurowe wymiany ognia, jeden na dziesięciu, bez żadnego draśnięcia. Wplata w to wszystko epizody z autentycznymi postaciami z tamtego okresu (bo nie ma nic lepszego niż ratunek z rąk samego Billego Kida!).

Tutaj dochodzimy do najlepszej, a zarazem najważniejszej rzeczy w fabule, czyli sposobu narracji. Bajdurzenie starego człowieka na bieżąco zmienia to, co widzimy na ekranie. Przykład: atakują nas Apacze, ale nagle akcja cofa się, ponieważ jeden ze słuchaczy stwierdza, że w tamtym regionie nie ma Indian. Staremu nie pozostaje nic innego niż stwierdzić, iż nie byli to Apacze, a kowboje atakujący w stylu Apaczy. Im dłużej obcujemy z grą, tym bardziej odczuwamy fantazjowanie protagonisty, jego gubienie się w wątkach, a pod sam koniec częściową utratę świadomości (dłuższe przerwy, chwilowa nieobecność, a z czasem niedocierające słowa osób zebranych wokół stołu).

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

O.K. Corral

Call of Juarez: Gunslinger w gruncie rzeczy nie wprowadza nic nowego w gatunku FPSów. Ot, prowadzimy ogień z niewielkiego arsenału broni, zwiększając przy tym licznik combo, który ostatecznie przekłada się na coraz większą liczbę punktów. Te po osiągnięciu konkretnego progu pozwalają na zainwestowanie w jedno z trzech drzewek. Nic nowego ani skomplikowanego.

Same zdolności to klasyka klasyków — szybsze przeładowywanie, dual wielding czy skupienie podczas celowania przez przyrządy celownicze (mam tu na myśli ciut większe przybliżenie). Wracając do dostępnej broni, wspomniałem wyżej, że jest skromna. Nic dziwnego, gdyż grę umiejscowiono w takim, a nie innym miejscu i czasie. Problem ten próbowano rozwiązać złotymi bronami, które uzyskujemy po wykupieniu konkretnych atutów. Czy to cokolwiek dało? Oczywiście, że nie, ale to zawsze jakiś delikatny stymulant do zdobycia konkretnej jednostki ognia.

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Przejdźmy do najważniejszego, czyli rozgrywki. Nie bez powodu użyłem w tym akapicie nazwy najsłynniejszej strzelaniny z 26 października 1881 roku, która miała miejsce w miasteczku Tombstone. Jest krwawo, dynamicznie, a co najważniejsze- mechanika strzelania sprawia dużo przyjemności (o ile zabijanie może ją dać).

Mięsiste headshoty, postrzały w kończyny. Trupy ścielą się gęsto. Nie zapomnijmy o pojedynkach, w których znaczenie mają takie rzeczy jak szybkość, skupienie, refleks i honorowe zwycięstwo. Wtrącę tylko, że nie zabrakło etapów, gdzie użyjemy Kartaczownicy Gatlinga, a w samej grze nie mogło zabraknąć znajdziek. W jakiej postaci? Zostawię to Wam do sprawdzenia.

Kampanię przeszedłem tylko raz, ale ilekroć ją wspominam, kusi mnie, by ponownie zainstalować grę i spróbować sił w pojedynkach, czy trybie arcade, gdzie liczy się końcowy wynik, na który wpływ ma liczba, szybkość oraz efektowność zabójstw. Ale… w sumie co tam, to single na 6-7 godzin i nie zaszkodzi skorzystać z trybu kampanii+.

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Bardzo dziki cel shading

Co mogę rzec, Gunslinger nie zawiódł mnie w sferze audio-wideo (pomijając OST). Wiadomo, jest to tytuł z ery Xboxa 360, działający we wstecznej kompatybilności na obecnej i poprzedniej generacji od zielonych. Nie oferuje zwiększonej liczby klatek na sekundę ani automatycznej funkcji HDR. Szkoda, ponieważ można było zrobić z nich przy recenzowanym, jak i innych tytułach użytek. Jeśli chodzi o oprawę graficzną, widać upływ 11 lat.

Jest przyzwoicie, ale nie brakuje rozmazanego/nieostrego obrazu, gubienia klatek czy widocznych pikseli. Mnie to odpowiada, ale rozumiem w 100%, jeśli któregoś z młodszych odbiorców takie artefakty zniechęcą do sięgania po starsze produkcje (w tym recenzowaną).

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Ostatniego Call of Juarez napędza Chrome Engine 5, co w połączeniu z cel shadingowym wykonaniem, mimo wspomnianych wad, ratuje pod względem wizualnym odbiór gry. Na sam koniec wspomniałem o soundtracku, który odsłuchałem w serwisie YouTube. Nawiązuje do typowej muzyki filmowej ze świata westernów, ale w żaden sposób nie zaskakuje, a tym bardziej nie zapada w pamięć. To nie tak, że po prostu „jest”. Przygrywa w trakcie pojedynków czy eksploracji, po części buduje klimat, ale to tylko tyle. Nic nadzwyczajnego.

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Czy warto sięgnąć po sześciostrzałowca?

Zanim odpowiem na zadane pytanie, podyskutujmy o dostępności, a raczej jedynej możliwości zakupu, czyli cyfrze. Swoją kopię kupiłem w promocji w polskim storze Xboxa (dokładnie to 27 lipca 2024 r.). Jeśli jesteście aż tak ciekawi, to zakup wyniósł mnie całe 8,94 zł. Fizyczne wydanie, z tego co się orientuję, nigdy nie zostało wydane.

Wracając do postawionego pytania — tak, warto. Bez względu czy zapłacicie za grę 10 zł, 15 zł lub nawet 25 zł, odpowiedź będzie ta sama — zagrajcie. Warto wracać do staroci, tym bardziej że na konsolach Microsoftu możemy to zrobić aż do (niestety poszczególnych) gier z pierwszej konsoli Xbox.

Recenzja gry Call of Juarez: Gunslinger (X360/XSX)

Zakup własny. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (6h 30’ rozgrywki).

WymieńGry

Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole

Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!

Dołącz już teraz
Codzienny.gracz
Damian Zalewski
Redaktor

Gracz, tata, żołnierz. Legenda głosi, że urodził się z karabinem w rękach, a po szpitalu chodził krokiem defiladowym. Od dzieciaka gra we wszystko na wszystkim. Podobno lepiej go ubrać, niż nakarmić i dać mu gry.

Obserwuj

Do góry