24 listopada 2023
Terminator Resistance. Complete Edition - recenzja gry (XSX). No fate
Recenzja gry na XSX
Gra otrzymana od Teyon. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (17 h).
Przyszłość nie jest z góry ustalona
Nie będę ukrywał, że Terminator 2 to jeden z moich ulubionych filmów wszech czasów. Ma zaszczytne miejsce w moim top 3 i nie zliczę ile razy oglądałem to arcydzieło kinematografii. Grałem też w wiele gier osadzonych w tym świecie, głównie ze starych czasów, wiecie, tej 16 bitowej epoki. Dawno nie było dobrej gry z Elektronicznym Zabójcą w roli głównej (taki tytuł nasi rodzimi tłumacze nadali pierwszemu filmowi). Aż do teraz. Precyzując, dokładnie w 2019 roku polski deweloper Teyon wydał grę Terminator Resistance na poprzednią generację, a w 2021 ulepszając ją do edycji Enhanced wydaną na PlayStation 5. Pod koniec października bieżącego roku gra wylądowała na Xboxach obecnej generacji w wydaniu kompletnym i z nim właśnie miałem nieskrywaną przyjemność obcować. Complete Edition to poprawiona i ulepszona grafika, płynna animacja w 60 klatkach i HDR oraz wydane wcześniej DLC Linia Zagłady oraz tryb Infiltratora.
Nie ma innego przeznaczenia…
Akcja gry dzieje się już po Dniu Sądu, w roku 2028. Maszyny uzyskały świadomość. Oceniły ludzkość jako zagrożenie i postanowiły rodzaj ludzki wyeliminować. Niedobitki ludzi walczą ostatkiem sił z przeważającymi siłami Skynetu a my wcielamy się w szeregowego Ruchu Oporu, Jacoba Riversa, który z jakiegoś powodu znalazł się wysoko na liście ludzi do wyeliminowania. Czemu? Tego dowiemy się w trakcie tej kilkunastogodzinnej przygody.
Gra to strzelanka w widokiem z pierwszej osoby umieszczona w pół otwartym świecie. Mamy kilka regionów do których przenosimy się podczas historii i większość z nich możemy w miarę swobodnie eksplorować. Napisałem w miarę, ponieważ to świat opanowany przez Terminatory, a ci nie należą do przyjaznych. Początkowe etapy nie zwiastują solidnego wyzwania jakie stanie przed graczem. To mój pierwszy mały zarzut do produkcji Teyonu, nierówny poziom trudności. Początek jest dość łatwy, by później z miejsca wskoczyć na zdecydowanie wyższy poziom wyzwania, by potem znowu spaść i ponownie wzrosnąć. Końcówka produkcji, pomimo faktu, że jest bardzo satysfakcjonująca, to już parcie przed siebie praktycznie bez martwienia się o zdrowie.
Graficznie jest poprawnie i pisze to w pozytywnym znaczeniu. Widać, że nie jest to wysokobudżetowa produkcja, ale ma swój styl i swoje momenty. Efekty podczas walk, eksplozje, błysku blasterów to wszystko potrafi zrobić wrażenie. Szczególnie na tv z HDR wygląda to naprawdę zacnie. Za to dźwięk to już inna liga. Sam ekran główny aranżacją motywu przewodniego z drugiej części filmów sprawia,że momentalnie wchodzimy w klimat. Dalej w grze również, oprócz oryginalnych kompozycji, możemy usłyszeć znane z kinematograficznych dzieł z Arnoldem utwory. Wybuchy, strzały, różne inne środowiskowe dźwięki też robią wrażenie, zwłaszcza kiedy korzysta się ze słuchawek lub dobrego nagłośnienia.
…poza tym które kształtujemy sami
Grało mi się w tę produkcję fantastycznie. Czuć w niej taki staroszkolny vibe gier, który bardzo lubię. Nie ma masy znajdziek do odnalezienia, jest za to ogrom akcji, trochę kombinowania ze skradaniem się za linią wroga. Jak wcześniej wspomniałem, mamy do zwiedzania otwarte etapy, do których przenosimy się z hubów i na tych terenach mamy do wykonanie zadania główne. Do wykonania mamy też misje poboczne które mają wpływ na dalsze losy zarówno niektórych postaci jak również samej opowieści. Nie zmienią diametralnie biegu historii, drobne modyfikują np. dialogi. Wykonywanie subqeuestów wpływa na nasze znajomości z postaciami pobocznymi, co w kilku miejscach otwiera nam różne możliwości, w tym romansu.
Od nas zależy czy lecimy prosto na wrogów prując z gnatów w blaszaki, czy też będziemy działać bardziej po cichu. Pomocne będą w tym zdolności naszego bohatera, które możemy rozwijać. Obsługa broni, działania po cichu, bardziej pojemne kieszenie, otwieranie zamków (polecam inwestować w tą zdolność) i tak dalej. Nie uda się jednak odblokować wszystkich więc miejcie to na uwadze. Jest maksymalny poziom doświadczenia i za zdobyte punkty nie aktywujecie wszystkich umiejętności. Pomocne są książki, które podczas przeczesywania ruin czasem uda się znaleźć. Niektóre dają nawet dwa punkty do wykorzystania, ale mi nie udało się odszukać wszystkich.
Zbieramy też masę różnego rodzaju rupieci, które przy stołach rzemieślniczych możemy zamienić na przydatne przedmioty jak wytrychy, apteczki, amunicję czy granaty.
Hasta la vista, baby
Edycja kompletna zawiera kilkugodzinny dodatek fabularny Linia Zagłady, w którym uczestniczymy w misji z pewnym znanym żołnierzem, bohaterem pierwszego filmu i ojcem dowódcy Ruchu Oporu. Tak, Kyle Reese we własnej osobie, ten którego John Connor wysyła w przeszłość by chronił jego matkę i został jego ojcem. Ach te czasowe paradoksy. DLC dzieje się w trakcie głównej historii, więc najlepiej zagrać po skończeniu gry. Jednak najbardziej klimatycznym elementem tego wydania jest możliwość wcielenia się w samego Terminatora! To powtarzalny etap, w którym naszym zadaniem jest namierzenie przywódcy Ruchu Oporu i wyeliminowanie go. Po drodze musimy przeczesać okolice, wyeliminować patrole i wydobyć dane ze zniszczonych dronów. Mamy też możliwość siać zniszczenie z Gatling Guna. To około godzinna misja, którą możemy rozgrywać na różne sposoby. A włączenie trybu Terminatora z czerwonym filtrem i danymi wyświetlanymi daje masę frajdy.
Terminator Resistance to jedna z fajniejszych gier, w jakie miałem przyjemność zagrać w tym roku. Żadnego wpływu na to nie ma fakt otrzymania gry od twórców. To produkcja świetnie wplatająca wydarzenia z gry w świat filmów, bardzo solidnie wykonana i dającą satysfakcję z ukończenia. To też jeden z tych tytułów, który miałem ochotę zacząć od nowa tuż po jego ukończeniu. Chociażby po to żeby sprawdzić resztę możliwości i dokonać innych wyborów. Czuć w tej grze klimat filmowych Terminatorów, do pełni szczęścia brakowało jedynie piosenki Guns’n’Roses, ale tę już puściłem sobie sam. Panie i Panowie z Teyon, poproszę drugą część.
Artur lat 39 z czego niemal 30 spędzone na graniu. Zaczynałem od gier w których więcej trzeba było sobie wyobrazić niż było widać na ekranie. Gram sam, gram z moimi dziećmi, gram ze znajomymi. Praktycznie nie ma takiej gry w jaką bym nie zagrał ale jrpg na zawsze będą przyspieszać bicie mojego gamingowego serca. Podobno więcej kupuje gier niż jestem w stanie zagrać.
WymieńGry.pl to społeczność graczy, którzy wymieniają się grami między sobą.
Dołącz do nas i wymieniaj się lub kupuj / sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!