7 lipca 2023
War Mongrels - wrażenia z rozgrywki (PS5). Inne oblicze wojny.
Otrzymanie kopii recenzenckiej od firmy Destructive Creations w żaden sposób nie wpływa na odbiór i ocenę gry. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (8 h rozgrywki).
Zastanawiacie się jak zdobyć międzynarodową sławę? Odpowiedz brzmi - stworzyć kontrowersyjny tytuł (Hatered). Następnie strategię czasu rzeczywistego, najlepiej osadzoną w brutalnych czasach średniowiecza (Ancestors Legacy), by potem zaskoczyć drugowojennym tytułem, który nie ucieka od trudnych zagadnień. Jesteście ciekawi co to za produkcja? Zaznaczam jedną rzecz - są to wrażenia z rozgrywki, nie pełnoprawna recenzja, gdyż tytułu nie ukończyłem (co nie świadczy o tym, że w przyszłości tego nie zrobię).
Kundle Wojny
Historia polskiego niezależnego studia Destructive Creations nie jest może długa, ale na pewno burzliwa i pełna kontrowersji. Wspomniany wcześniej tytuł czerpiący garściami z pierwszego Postala. Dalej IS Defense, gdzie jako żołnierz NATO eliminujemy nacierających na nas przeciwników z Państwa Islamskiego. W takim razie o jakiej produkcji będę dla Was pisać? O War Mongrels, strategii wzorowanej na kultowej serii Commandos, choć nie do końca oddającej jej mechaniki. Podstawą rozgrywki jest skradanie się i cicha eliminacja wrogów, ale tym co wyróżnia tę produkcję to tryb bojowy, w którym prowadzimy bezpośrednie starcia bez planowania kolejnych ruchów (niczym w tzw. twin-stick shooter’ach), fabuła oraz oddanie realiów frontu wschodniego. Mowa tu o brutalności, bezwzględności, masowych mordach, a nawet holocauście. Czy przypominacie sobie jakiś inny tytuł, w którym poruszono tak wiele aspektów w taki sposób, by wywołać u gracza konsternację?
Wiele twarzy
Naszą próbę ucieczki, a raczej dezercji rozpoczynamy w 1944 roku. W tych niesprzyjających i ciężkich czasach poznajemy Manfreda oraz Ewalda, jeszcze jako żołnierzy Wermachtu, którzy zesłani do karnej kompanii odbywają dalszą służbę za niewykonanie rozkazu (egzekucji). Już podczas rozgrywania pierwszego i drugiego rozdziału w oczy rzuciła mi się grafika pełna kontrastów. Paleta barw dobrana tak by oddać ponurość i tragiczne położenie żołnierzy na froncie, by następnie przejść w zielono-żółto-brązową wiejską sielankę, a potem w drogi i lasy spływające soczyście czerwoną krwią ludności, na której dokonywano mordów w tymże miejscu. Chylę czoła!
Jak do tej pory miałem okazję sterować dwójką wspomnianych bohaterów oraz Lukasem, pierwszą z osób, które przyjdzie spotkać nam na naszej drodze. Każda z postaci posiada unikatowe umiejętności, które wykorzystamy w trakcie wykonywania misji. Odwrócenie uwagi rzuconym zegarkiem czy gwizdem. Jedna z postaci używa liny z hakiem, by wejść w obszary niedostępne dla reszty. Druga szarżuje z tzw. tulipanem i unieszkodliwia jednocześnie dwóch przeciwników. Oczywiście w tego typu produkcji nie mogło zabraknąć trybu planowania dzięki, któremu w trakcie aktywnej pauzy rozplanujemy działania naszych protagonistów. Co bardzo mi się podoba to wyraziście nakreślone postacie i przedstawienie tego co przeżywają. Za przykład podam Manfreda, który targany jest wewnętrznymi rozterkami. Jako nastolatek dołączył do NSDAP, a ideologia fuhrera była jego sensem życia. Teraz, po przejściach, których jesteśmy świadkami (w moim przypadku początkowe rozdziały), brakuje mu powodów do życia, a to w co wierzył było tylko kłamstwem, które odpowiednio wykorzystała propaganda.
Colours of peace
Ponoć obecna generacja konsol ma zapewnić komfortowe granie na X lat. Jak głosi legenda, PlayStation 5 (cytuję):
Wyposażone jest w napęd SSD pozwalający na szybkie przesyłanie danych i znaczące poprawienie wydajności wyświetlania grafiki, w procesor graficzny AMD obsługujący technologię śledzenia promieni i rozdzielczość 4K oraz pozwalający uruchamiać gry z szybkością do 120 klatek na sekundę.
Zastanawiam się w takim razie gdzie podziały się te wszystkie graficzne wodotryski? Nie, nie szkaluję twórców, ale brakuje mi efektu „wow!” na „mocarnych” konsolach od niebieskich. Jest ładnie, nawet bardzo, ale chciałbym więcej. Skąd takie wymagania? To miała być mityczna generacja konsol, a jak na ten moment coraz bardziej rozważam zakup porządnego PCta. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to wina twórców, bo nie oszukujmy się, każdy chciałby wydać swój tytuł w jak najlepszej oprawie i stanie.
Spuśćmy trochę z tonu i przejdźmy do sfery audio. Jak mogliście zauważyć (lub nie), z tekstu na tekst staram się zwracać coraz większą uwagę na udźwiękowienie w grach, a nad tym w War Mongrels się rozpływam (niestety pomijając voice acting). Co najważniejsze, tuż obok wspomnianych kontrastów, jest jednym z tych najważniejszych czynników budujących klimat. Ścieżka dźwiękowa Adama Skorupy wpływa na emocje gracza poprzez swoje przytłaczające, a zarazem smutne brzmienia. Od skrzypiec przechodzących w niepokojące pomruki („Forced Testimony”) po ekspresję wypływającą wprost z każdej sekundy utworu „Human Cargo”, który tworzy w głowie słuchacza w połączeniu z wymownym tytułem jednoznaczny obraz. Soundtrack w połączeniu z dźwiękami daje to co chyba najbardziej kocham w grach, czyli czystą immersję.
Wszyscy popełniamy gafy
Nie zaskoczę Was, bo nie obeszło się bez błędów, a tym najbardziej rażącym jest sterowanie na padzie. Jest nieintuicyjne i pierwsza godzina wyglądała mniej więcej tak - spoglądam na TV, czytam co jest co. Następnie patrzę na pada, oczywiście zerkając na telewizor, bo wykonywałem kombinację przycisków. Ponownie kierowałem wzrok z kontrolera na swojego LG. Celowanie w trybie bojowym jest zbyt czułe (nie pamiętam czy jest możliwość zmiany), a wróg potrafi czasami się pogubić. Przez pewne furtki można przejść, przez niektóre już nie. Zmiana postawy nagle anuluje wszystkie czynności wykonywane przez protagonistów.
WM może być świetną opowieścią, w szczególności jeśli utrzymano ten sam poziom kreacji postaci co na początku. Podoba mi się wizja studia odnośnie drugiej wojny światowej i sposób w jaki przedstawiają trudne tematy. Czy polecam? Tego Wam nie zdradzę, bo jak zaznaczyłem na samym początku tego tekstu, są to obszerne wrażenia oparte na zbyt malej ilości godzin spędzonych z produckją polskiego Destructive Creations.
Gracz, tata, żołnierz. Legenda głosi, że urodził się z karabinem w rękach, a po szpitalu chodził krokiem defiladowym. Od dzieciaka gra we wszystko na wszystkim. Podobno lepiej go ubrać, niż nakarmić i dać mu gry.
WymieńGry.pl to społeczność graczy, którzy wymieniają się grami między sobą.
Dołącz do nas i wymieniaj się lub kupuj / sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!