Recenzja gry na PC
Otrzymanie kopii recenzenckiej od firmy 11bit studios nie miało wpływu na odbiór gry, a tym bardziej na ocenę tego tytułu. Łączny czas rozgrywki: 28h.
Ostatnimi czasy studio, które zaskarbiło sobie dużo sympatii u mnie, to 11 bit studios. Ten polski wydawca pokazuje ostatnio nieraz, że ma nosa do naprawdę ciekawych i obiecujących tytułów. Dopiero co wydana gra The Invincible (Niezwyciężony - recenzję możecie przeczytać na blogu tutaj), stworzona przez Starward Industries, a wypuszczona przez wcześniej wspomniane polskie wydawnictwo, utwierdziła mnie w przekonaniu, że gry, których się dotkną są przynajmniej warte uwagi. Czy produkcja spełniła moje oczekiwania? O tym dowiecie się w poniższej recenzji.
The Thaumaturge zostało stworzone przez polskie studio Fool’s Theory, które postanowiło przenieść nas na początek XX wieku do Warszawy. Przyznaję, że jest to pomysł dość nietuzinkowy. Wśród założycieli studia można doszukać się doświadczonych deweloperów, którzy pracowali m. in. w CD Projekt RED. Wcześniejszą produkcją ich jest SEVEN The Days Long Gone z 2017 roku. Samo studio zostało wybrane przez CDP do odrestaurowania pierwszej części Wiedźmina. Bez większych oczekiwań, ale z zaciekawieniem po pierwszych trailerach, usiadłam do opisywanego tytułu.
Ludzie, którzy widzą więcej
Opowieść rozpoczyna się w 1905 roku. Poznajemy naszego głównego bohatera, Wiktora Szulskiego, który musi wrócić do Warszawy, aby załatwić sprawy rodzinne. Przez pierwsze minuty opowieści dowiadujemy się, że jesteśmy taumaturgiem, osobą mającą niezwykłe moce, które pozwalają mu „widzieć” to, co niedostrzegalne dla przeciętnego śmiertelnika. Na podstawie zwykłej rzeczy jest w stanie odczytać emocje, zamiary, myśli czy intencje danej osoby. Jeśli jest tych przedmiotów osobistych więcej, może dowiedzieć się również różnych informacji prywatnych. Do umiejętności taumaturga należy też manipulowanie innymi, między innymi dzięki kontrolowaniu salutorów. Są to istoty, które chodzą za ludźmi posiadającymi skazy - negatywne cechy charakteru, które potrafią zmienić postrzeganie świata, decyzje czy wręcz całkowicie przekształcić zachowanie danej osoby. Jeśli odnajdziemy takiego nieszczęśnika, możemy mu pomóc i w konsekwencji schwytać takiego demona, by potem móc go kontrolować.
Nasz główny bohater posiada skazę, którą odziedziczył po ojcu, ale co ważniejsze towarzyszy mu jeden z demonów - Upyr. Z powodu problemów z kontaktem ze swoim demonem poznaje znachora Rasputina, z którym wybiera się do Warszawy na pogrzeb swojego taty. Tam również spotyka się ze swoją siostrą, Ligią, oraz dowiaduje się, że ojciec, Stanisław Szulski, pozostawił mu w spadku czarny grymuar. I cała nasza historia zmierza w kierunku odnalezienia zguby, rozwiązania zagadki śmierci znienawidzonego rodziców oraz zrozumienia siebie.
Komu możemy zaufać?
Powieść, która rozgrywa się w tej produkcji, potrafi wciągnąć. Do tego stopnia, że poznając kolejne niuanse historii, nie jesteśmy pewni komu wierzyć. Warto więc robić zadania poboczne i te bardziej „narzucone” przez grę i te, na które natrafiamy przemierzając dzielnice Warszawy. Pozwalają nam poznać lepiej poszczególnych bohaterów oraz mieć dostęp do innych opcji dialogowych, bądź poprowadzenia wątku w zupełnie inny sposób. Większość decyzji ma znaczenie. W trakcie rozmów nieraz będziemy musieli dokonać wyboru, który będzie miał swoje konsekwencje w przyszłości. Chociaż ten zabieg zawsze mnie boli podczas rozgrywki, bo mam wrażenie, że źle wybieram, to z drugiej strony uwielbiam to i fabularnie gra zawsze zyskuje. Ponadto dana produkcja jest wtedy regrywalna i mogę spokojnie wrócić do danego tytułu jeszcze raz, aby tym razem poprowadzić historię zupełnie inaczej. I tak jest w tym tytule, bo zakończenie może być zupełnie inne, po zaprzyjaźnieniu się z wybranymi osobami bądź dokonując innych wyborów.
W całej produkcji natrafimy na postacie historyczne, jak i wymyślone postacie na potrzeby produkcji. Wiele bohaterów pobocznych może nas zainteresować swoją historią i przez to niektóre zadania rozwiązywało się naprawdę ciekawie.
Zwiedzając Warszawę
Cała gra jest nam prezentowana w widoku izometrycznym, poza cutscenkami oraz podczas rozmów. W trakcie przemieszczania się po ulicach Warszawy możemy dostrzec skrupulatność w tworzeniu otoczenia. Byłam zafascynowana klimatem, który rozprzestrzeniał się wokół. Czuć było, że jest to nasz kraj, a z drugiej strony było widać silne wpływy rosyjskie. Wszystko, począwszy od architektury, strojów, wycinków z gazet, czy znajdowanych przedmiotów, oddawało ducha tamtej epoki. Muszę przyznać, że to było bardzo ciekawe doświadczenie, by móc przenieść się do stolicy przed pierwszą wojną światową. Gdzieniegdzie pojawiły się drobne błędy w ładowaniu się tekstur, szczególnie podczas szybkiej podróży. Podobało mi się natomiast specjalne przenikanie przez np. wysokie drzewa, czy budynki i pomimo tego, że dana rzecz powinna zakrywać bohatera, to wciąż widzieliśmy dokąd biegniemy.
Całość dopełniały misje poboczne, które polegały na pomocy w jakiejś ciężkiej sytuacji czy odnalezieniu czegoś. W grze nie zabrakło systemu znajdźkowego, np. musieliśmy znaleźć znane miejsca w Warszawie (oznaczone na mapie) bądź specjalne wydarzenia, które po kliknięciu, krótko opisywały dany zwyczaj albo sytuację, a następnie wyświetlał się ładny szkic, np. dziecko jedzące pączki. Fantastyczna sprawa, by przybliżyć trochę polskiej kultury osobom z zagranicy. Byłam zachwycona tym prostym pomysłem. Po samej Warszawie rozmieszczono mnóstwo ulotek, wycinków z gazet, listów czy notatek, które mają nam pomóc wczuć się w nastroje jakie panowały w tamtym czasie w stolicy. Za wykonywanie tych wszystkich czynności dostajemy doświadczenie, więc nawet jeśli nie mamy ochoty czytać wszystkiego, to warto przynajmniej podnosić znalezione rzeczy. Wpadamy więc w mroczny a zarazem fantastyczny klimat, któremu towarzyszy historyczna otoczka, a całość zamyka świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa. W połączeniu z żydowskimi i słowiańskimi brzmieniami, dostaliśmy bardzo wciągający podkład, który potrafił nieraz nadać odpowiednie tony danej sytuacji.
Szukamy demonów
W produkcji mamy do dyspozycji poziomy trudności, które mocno wpływały na trudności, jakie mogliśmy spotkać w trakcie potyczek z przeciwnikami. The Thaumaturge to gra RPG, w której znajdziemy turowy system walki. I jest to dla mnie największa słabość, bo mówiąc otwarcie nie lubię ani nie odnajduje się w takich trybach. Zdecydowanie wolę bardziej dynamiczny styl prowadzenia potyczek. Przemogłam się jednak, poznałam zasady i nawet wciągnęłam się w proponowany przez twórców system. My, jako taumaturg, wraz z salutorami, których zdobywamy podczas postępów w grze, prowadzimy wszystkie starcia. Zasada jest prosta, mamy umiejętności, które rozwijamy wraz z zdobywanym poziomem i do nich dobieramy odpowiednie dodatkowe efekty, które aktywują się podczas ataku. Każdy z dostępnych demonów jest inny i może pomóc z innym rodzajem oponenta. Walki są miejscami bardzo trudne i wymagają przygotowania oraz odpowiedniej strategii. Naszym celem jest jedno - zbić zdrowie przeciwnika bądź przeciwników do zera i wraz z naszymi mrocznymi przyjaciółmi (możemy w trakcie walki dowolnie ich zmieniać) wygrywamy poszczególne starcia.
Gdy wygramy dany pojedynek, ukończymy zadanie bądź podniesiemy jakiś przedmiot zdobywamy punkty doświadczenia tzw. „Punkty taumaturgii”. Na początku byłam zmieszana chociaż zainteresowana tym, w jaki sposób rozdajemy punkty i wraz ze wzrostem jednej z czterech umiejętności możemy podnieść przedmioty potrzebne do rozszerzenia opcji rozmowy z daną postacią, możemy ją w jakiś sposób przekonać do zrobienia czegoś, bądź zmiany zdania albo wzrastają nam opcje dostępne w walce. Cały system jednak jest mocno uproszczony jak na taką grę i byłam z czasem rozczarowana i zaczęłam losowo rozdawać punkty, żeby tylko rozwinąć każdy z „wymiarów”. Jako, że dużo zwiedzałam, robiłam prawie wszystkie zadania poboczne, oraz zbierałam mnóstwo rzeczy, nie miałam problemów z brakującymi punktami. Oczywiście zależy jaki styl gry wybierzecie, ale warto pamiętać, że rozwijanie postaci jest o tyle kluczowe, że nie rozwijanie prowadzi do blokady ważnych opcji dialogowych.
Szósty zmysł
W momencie kliknięcia prawym przyciskiem myszy włączał się specjalny zmysł, niczym revelio w Hogwarts Legacy, który pozwalał nam na podążanie za czerwoną smugą do zadania, bądź pokazywało rzeczy wokół warte odkrycia. Problem pojawił się wtedy, gdy ciekawe momenty śledztwa sprowadzały się do spamowania jednego przycisku, biegania i klikania każdego podświetlonego przedmiotu z odpowiednim znacznikiem, bo i tak postać sama dochodziła do właściwych wniosków, gdy odkryliśmy wystarczająco dużo informacji. Rozwiązywanie zagadek pozwalało na odblokowanie kolejnych opcji dialogowych, które niestety okazywały się czystą iluzją i chociaż chcieliśmy uniknąć walki, to i tak każda opcja potrafiła do niej doprowadzić. Potyczki oczywiście były wciągające, chociaż czym bliżej końca, tym byłam coraz bardziej nimi zmęczona i powtarzającą się muzyką w tle.
Szukamy więc kolejnych znajdziek, rozwiązujemy tajemnice czy zagadki, znajdujemy inne demony i rozwijamy umiejętności. Gdzieś w tle pojawia się wątek główny, który mnie osobiście wciągnął, chociaż miejscami miałam wrażenie, że historia była zbyt długa. Zbieramy czasem przedmioty, które lądują w ekwipunku, chociaż w ogóle go nie potrzebujemy ani nie używamy. Czyżby pierwotnie twórcy mieli inny pomysł na użycie go?
Mapa, którą możemy otworzyć w prawie każdym momencie, jest ładnie zaprojektowana i przydatna. Pokazywała też co ważniejsze miejsce, które warto odwiedzić, chociaż szkoda, że pomimo „odkliknięcia” danego znacznika, punkt na mapie wciąż była widoczny jak i podczas rozgrywki, przez co ciężko było mi sprawdzić czy już danego miejsca przypadkiem nie zwiedziłam.
Słyszę głosy
Dubbing wymaga tutaj osobnego akapitu, ponieważ bardzo mnie rozczarował. Kto częściej czyta moje recenzje, to na pewno widzi, że zwracam szczególną uwagę na obecność języka polskiego w grach. W tej produkcji istnieje, ale w formie napisów, niestety brak dubbingu w polskiej grze i gdzie akcja dzieje się na terytorium Polski, bardzo ujęło odbioru całej produkcji i nieraz wyrywało mnie z immersji. Szczególnie gdy podczas wypowiedzi bohaterowie wymawiali czystą mową polską przeróżne nazwy. Język angielski naszego głównego bohatera był bardzo przyjemny, ale nie każda postać mogłaby się tym samym pochwalić. Gdzieniegdzie ludzie mówili jakby bez emocji, a czasem brzmiało to bardzo amatorsko. Odniosłam wrażenie, że większość głosów to byli Polacy i miejscami zabawnie brzmiały zdania wypowiedziane z angielskim akcentem, po czym nagle pojawiały się polskie nazwy własne czy imiona. Odbioru tego nie pomagała nienaturalna mimika postaci w bardziej filmowych scenach dialogowych.
Tak czy nie?
Pomimo wyżej wymienionych minusów grało się naprawdę przyjemnie i gdy wspominam te kilkadziesiąt godzin spędzonych z tym tytułem nie żałuję, że pozwoliłam się pochłonąć w tym mrocznym świecie przedwojennej Warszawy. Dzięki pięknym projektom alejek, uliczek, budynków czy straganów miałam ochotę zwiedzać dalej zakamarki stolicy. Poprzez ilość szczegółowości oraz wielu rzeczy, które znajdujemy w świecie gry a opowiadają dużo o Polsce, mam ochotę mówić głośniej o tym tytule. Wspaniale gdyby wyszła poza granice naszego kraju.
Patrząc z dystansu na całe dzieło nie jest ono wybitne ani zmieniające kierunek gier. Produkcja średniobudżetowa z średnim wynikiem, ale na swój sposób wciągająca i ciągnąca za sobą, żeby poznać gdzie prowadzi. Za świat przedstawiony, umiejscowienie i historię, myślę, że jest warta uwagi. Klimat oraz obecność salutorów jak ich zbieranie zdecydowanie mnie wciągnęło. Chęć odkrycia innego zakończenia może pomóc w decyzji do powrotu do tego tytułu. I na koniec muszę przyznać, że umiejscowienie gry w takich czasach by mnie nie przekonało do sięgnięcia po tytuł, ale w połączeniu z resztą, cieszę się, że mogłam poznać taką Warszawę.
Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole
Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!
Dołącz już terazEntuzjastka Japonii, z którą związana jest zarówno zawodowo i hobbystycznie. W wolnych chwilach rozkręca własny stream, broniąc komputera przed swoją kotką. Pasjonatka języków obcych. Gdy nie siedzi przy komputerze układa zestawy lego albo podróżuje.
Obserwuj TikTok