Klasyczny koszmar w nowoczesnym wydaniu. Recenzja Silent Hill 2 Remake (PS5)
28 listopada 2024
Recenzja gry Silent Hill 2 Remake na PS5.
Legenda, tak można określić Silent Hill 2 wydane w 2001 na PlayStation 2. Gra, która w sumie na nowo zdefiniowała survival horror, ale też sposób opowiadania historii w grach wideo. Nie od razu był to hit i na status kultowej produkcji chwilę musiała poczekać. Potwierdza to szum medialny, jaki wywołała informacja o produkcji remake’u spod dłuta polskiego studia Bloober Team.
Autorzy The Medium, Observer, Blair Witch oraz dylogii Layers of Fear stanęli przed nie lada wyzwaniem, jak zrobić nową wersję kultowego tytułu, mającego niemal fanatyczny fanbase i nie zostać pożartym przezeń właśnie. Czy wyszli z tego cało? Dowiecie się z recenzji, na którą zapraszam.
Nie będę zaczynał od tego wyświechtanego cytatu z gry o niespokojnych snach, bo nawet nieznający cyklu znają go na pamięć. Zacznę natomiast od tego, że w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że kiedykolwiek zagram w tak dobrze zrobionego Silent Hill. Oryginał status ma, jaki ma co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Jednak miał też swoje bolączki. Niestety, ma je też i remake. I od nich zacznę, żeby móc w dalszej części wrócić do tych, jak wyżej wspomniałem, najśmielszych snów.
Mianowicie walka i jej ilość. Jest bardzo dużo potyczek. Mój końcowy wynik zatrzymał się na niemalże 400 zabitych maszkarach. Z tego powodu należało spodziewać się dopracowania tego segmentu gry. Udało się połowicznie i nie bez bolączek. Ruchy bohatera są trochę sztywne i dość ograniczone, a kamera w ciasnych korytarzach potrafi wariować, szczególnie w Więzieniu, gdzie mamy pierwszy raz nieprzyjemność starcia się z pewnym nowym typem przeciwnika.
Owszem, jak w to w tym gatunku często bywa, można omijać wrogów, ale jest ich na tyle dużo oraz tak szybko i uparcie potrafią nas śledzić, że czasem nie warto tego robić. Więc mordujemy te monstra i szkoda tylko, że nic z nich nie wypada. Żaden loot typu amunicja czy przedmiot leczniczy. Byłaby, poza strachem, jakaś motywacja do walki.
Kolejna sprawa to odporność antagonistów. Na średnim poziomie trudności zwykli napastnicy potrafią przyjąć nawet dziesięć ciosów deską, zanim wreszcie zdechną.. Tutaj pomaga pewien patent z bronią palną, o ile już ją zdobędziemy. Strzał lub dwa w kolano, szybkie podbiegnięcie i ciosy melee robią swoje. Niemniej jednak nie odczuwałem zmęczenia czy frustracji walką, więc summa summarum jest to dla mnie duża wada.
Jeszcze bardziej kuły mnie w oczy skąpe i ograniczone animacje naszego protagonisty. Mocno archaicznie wygląda to wtedy, kiedy nasza postać zza pazuchy wyjmuje strzelbę, a następnie zamienia ją na karabin. Wszystko to mieści się Jamesowi pod kurtką. Nawet karton soku się upcha. Wiadomo już czemu takie kurtki, czyli różnego rodzaju odmiany modelu M65 zaprojektowanego dla amerykańskiej armii w latach siedemdziesiątych, noszą zawsze bohaterowie poszukujący zaginionych żon — kieszenie bez dna. Okazjonalne spadki animacji również bywały frustrujące, jednak z czasem albo było ich mniej, albo przestałem zwracać na nie uwagę.
Kwestie zmian wyglądu postaci również były szeroko dyskutowane i krytykowane. W moim odczuciu były to dobre decyzje. Tuż przed rozpoczęciem gry udało mi się niemal skończyć pierwotne wydanie Silent Hill 2, niestety w najgorszym wydaniu, czyli HD Collection.
Szybko przyzwyczaiłem się do nowych aparycji, natomiast dubbing to już zupełnie inna sprawa. Dla każdego aktora należą się słowa pochwały za kawał świetnie wykonanej pracy. Oczywiście są pewne zmiany, jak na przykład w tonach głosu, mogące dać nam inne wrażenie co do emocji postaci. Są to niuanse, które można zauważyć znając dobrze oryginalne wydanie.
Sama gra przeszła fenomenalny lifting pod względem oprawy graficznej. Zmiana kamery na widok zza pleców Jamesa jest strzałem w dziesiątkę. Wisi ona blisko za naszym bohaterem, potęgując uczucie wiecznie czyhającego na nas zagrożenia. Miasto z tej perspektywy wydaje się jeszcze bardziej przytłaczające, szczególnie momenty, kiedy dochodzimy do ścian pokrytych „prześcieradłami’’. Nie wiem, jak dla Was, ale według mnie było w nich coś złowieszczego.
Należy też pochwalić twórców za dbałość o szczegóły. Pogłębiające się zmęczenie na twarzy protagonisty wraz z postępami fabuły, narastający brud pod paznokciami widoczny podczas przeglądania przedmiotów czy inne niuanse czasem ledwo zauważalne. Takie detale sprawiają, że docenia się i widzi ogrom pracy włożony w powstanie gry.
Na oddzielny akapit zasługuje oprawa audio. Rewelacja. Mistrzostwo. Reżyseria dźwięku to absolutne arcydzieło w tej dziedzinie! Zabraniam grania w tę produkcję bez słuchawek na uszach! Taka informacja powinna być napisana na pudełku z grą i podczas jej uruchamiania. To, co udało się osiągnąć w tym tytule w warstwie dźwięku, robi gigantyczne wrażenie. Subtelne dźwięki, ledwo słyszalne szepty, stuknięcia, szuranie, skrobanie w ścianach, krzyki zasłyszane gdzieś daleko. Do tego ta niepokojąca muzyka. Innym razem spokojna, niemal jak cisza przed burzą, która prędzej czy później następuje w akompaniamencie świdrującego jazgotu, a w myślach błagasz tylko o to żeby ten koszmar już się skończył. Akira Yamaoka wraz z Arkiem Reikowskim dokonali najlepszego soundtracku w tym roku, a może nawet ostatnich lat. Są miejsca, przy których staje się i słucha, myśląc przy okazji: Co to, do cholery, jest za dźwięk?
Twórcom świetnie udało się również wykorzystać możliwości pada PlayStation 5, tj. Dual Sense. Wrażenia haptyczne są na poziomie tytułów ekskluzywnych od studiów first-party Sony. Czuć każdą kroplę spadającego deszczu, emocje podczas walki potęgują wibracje, a stan naszego zdrowia pokazuje pasek LED na padzie. Świetna sprawa. Dodatkowo, jeżeli gramy bez słuchawek to głośniczek w kontrolerze wydaje z siebie szum radia kiedy zbliża się potwór.
Korzystając z okazji, że oprócz wersji na Playstation 5 otrzymanej od Bloober Team, zakupiłem też wersje na Steam i sprawdziłem jak gra sprawuje się na posiadanym przeze mnie Asus ROG Ally. I jest całkiem nie najgorzej. Trzeba było pogrzebać trochę w ustawieniach, przestawić konsolę w trybie turbo i udało się osiągnąć satysfakcjonującą płynność i jakość. Problem natomiast był z oświetleniem, mgłą i cieniami, których praktycznie nie było. Początkowo podejrzewałem, że może mam nieaktualne sterownik, jednak to nie było to i tak naprawdę nie poradziłem sobie z tym problemem.
Bałem się, ale też równocześnie mocno wierzyłem w powodzenie tego przedsięwzięcia. Zadanie nie należało do łatwych i całe szczęście Bloober Team temu podołało w sposób bliski ideału. Czy sukces tego dzieła da nam w przyszłości kolejne odświeżenia serii Silent Hill? Czy może prędzej zobaczymy nową odsłonę, z nowymi bohaterami i historią? Bardzo możliwe. Sądze jednak, że prędzej dostaniemy brakujący element tego remake’u, czyli dodatek Born from a Wish. Bez dwóch zdań, to jedna z najlepszych gier tego roku i zagranie w nią powinno być obowiązkiem każdego fana gamingowego horroru.
Kod otrzymany od Bloober Team. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (24h rozgrywki).
Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole
Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!
Dołącz już terazZaczynałem od gier, w których więcej trzeba było sobie wyobrazić niż było widać na ekranie. Gram sam, gram z moimi dziećmi, gram ze znajomymi. Praktycznie nie ma takiej gry, w jaką bym nie zagrał, ale jrpg na zawsze będą przyspieszać bicie mojego gamingowego serca. Podobno więcej kupuje gier niż jestem w stanie zagrać.