[Recenzja] Ys VIII: Lacrimosa of Dana [PS4]

konewko Elite Vip

Postów: 759 Pułkownik
Odznaki:

WymieńGry.pl Ranga Hero

WymieńGry.pl Ranga Zasłużony

WymieńGry.pl Ranga Tester

1557250893

Słyszeliście kiedykolwiek o kimś takim jak Adol Christin? Jeżeli nie, jest to bohater wielu części serii Ys zapoczątkowanej w 1987 roku. Jest poszukiwaczem przygód, który cały czas znajduje dla siebie nowe wyzwania. W ostatnim wydanym przez Nihon Falcom rozdziale cyklu, Adol wskakuje na statek i zostaje marynarzem. Jednak jak wiadomo, zawsze coś nie idzie po myśli głównego bohatera.


Ys VIII: Lacrimosa of Dana opowiada bardzo ciekawą historię w konwencji gry akcji RPG. Sam termin lacrimosa został zapożyczony z języka łacińskiego i oznacza płacz. Czy to oznacza, że graczom przyjdzie z jakiegoś powodu uronić łezkę? Będzie im smutno? A może jest odwrotnie i rozpłaczą się ze śmiechu? Powiem wam tak, drodzy czytelnicy: ósma odsłona serii Ys na swój sposób jest wręcz genialną produkcją, która zasługuje na o wiele większy rozgłos. I z tego powodu mi osobiście jest niewesoło, bowiem takie perełki powinny być wam znane. Oczywiście nie ma żadnego przymusu, lecz jeśli interesujecie się japońskimi tytułami, Ys VIII jest pozycją dla was obowiązkową.

(Zaloguj się żeby zobaczyć filmy)

Gra rozpoczyna się w momencie, gdy Adol Christin jest już marynarzem na pokładzie wycieczkowego statku, Lombardii. Wszystko wydaje się być pod kontrolą, lecz w pewnym momencie pasażerowie są świadkami sztormu, z którego wyłania się morski potwór. Statek zostaje zniszczony, a główny bohater budzi się jakiś czas później na przeklętej, znanej ze strasznych opowieści, wyspie Seiren. Adol początkowo jest sam, lecz z czasem dołączają do niego inni rozbitkowie walczący u jego boku, a pozostali są odpowiedzialni za zagospodarowanie miejsca do życia.

Z czasem wyspa odkrywa swoje sekrety, bohaterowie dowiadują się, że jest zamieszkiwana przez gady podobne do dinozaurów, a także poznają tajemniczą historię Dany, tytułowej, młodej dziewczyny posiadającej swoją własną linię fabularną. Fakt, że Ys VIII opowiada dwie różne, przenikające przez siebie opowieści, które są zwieńczone chwytającym za serce finałem, stanowi główną zaletę produkcji. Fabuła odgrywa bardzo dużą rolę i sądzę, że zaskoczyłaby każdego. Czytanie dialogów i zapoznawanie się z rozbitkami, ich losami i troskami jest czymś co warto robić. Produkt Nihon Falcom w pełni na to zasługuje.

Oprócz fabuły drugim elementem, na który położono nacisk to walka wyróżniająca całą serię Ys. Szybka, energiczna, zręcznościowa i nie odbiegająca od wieloletnich standardów. Z pozoru prosty system walki z jednym przyciskiem odpowiadającym za wyprowadzanie ataków z biegiem czasu staje się nieodłącznym elementem, bez którego niemożliwe byłoby zwiedzanie wyspy. Podczas starcia można używać bloku, odskakiwać lub używać specjalnych zdolności. Każda postać posiada inny ich zestaw W drużynie mogą znajdować się maksymalnie trzy osoby, w tym Adol Christin.

Pozostałą dwójką kieruje sztuczna inteligencja, która notabene całkiem nieźle sobie radzi. Kilka razy uratowała mi skórę, podczas gdy mnie powalił na ziemię jeden z potworów. Blokowanie i unikanie jest nieodzowną częścią walki, do tego dochodzą słabe strony przeciwników. Używając właściwego ataku można złamać wroga i z wielką łatwością go dobić. Warto wspomnieć również o spowolnieniu czasu aktywowanym wykonaniem uniku bądź bloku w odpowiednim momencie. Jest to szczególnie przydatne na wyższych poziomach trudności, gdy potwory mają strasznie wysokie wskaźniki życia. Osobiście grałem na stopniu inferno, wcześniej na trudnym, i walka faktycznie staje się bardziej emocjonująca.

Nowością, która zawitała do serii jest poruszająca się za bohaterem kamera pozwalająca na lepsze wczucie się w rozgrywkę. Lubi trzymać się pewnej odległości od protagonisty i dopasowuje się podczas cut-scenek rozgrywanych w grze. Zawitało również namierzanie celów, czasami jest pomocne, lecz w większości przypadków w ogóle go nie używałem. Nie miałem takiej potrzeby, bowiem walka z dużą ilością przeciwników skupia się głównie na refleksie, a jak kamera zablokuje ekran na najmniej wartym uwagi potworze, cały misterny plan może runąć. Trzeba resetować ustawienia i zajmować się rzeczą, która powinna działać jak należy.

Mimo wszystko, nie jest to jakaś duża wada. Jak wspomniałem, nie jest to wymagane choć stanowi ciekawą opcję, gdy toczymy walkę z małą grupką lub pojedynczym wrogiem. Kolejną z nowości w serii są intercepcje i supresje, bitwy przypominające tower defense, w których drużyna składająca się z trzech bohaterów pokonuje fale potworów. W tych pierwszych bronimy bazy, a w drugich atakujemy naturalne środowiska przeciwników. Tego rodzaju zadania poboczne są świetne, lecz mają ograniczony czas na ich wykonanie. Całe szczęście, że można je powtarzać i poprawiać wyniki, by zdobyć lepsze nagrody.


Wersje na PlayStation 4 i komputery stacjonarne są ulepszonymi portami gry z przenośnej Vity stanowiącej pierwowzór. Edycja na PC pojawiła się w kwietniu tego roku. Co odróżnia je to na pewno framerate utrzymujący się na poziomie 60 klatek na sekundę. Na PS4 Pro, na którym ogrywałem Ys VIII, nie było żadnych problemów z płynnością. Również nie uświadczyłem żadnych błędów graficznych. Jak sytuacja wygląda na komputerach, trudno mi powiedzieć. Miejmy nadzieję, że posiadacze pecetów nie mają na co narzekać. Oprawa wizualna jest bardzo ładna i charakterystyczna dla serii.

Cała wyspa Seiren jest podzielona na kilkanaście różnych sekcji, które można bez problemu zwiedzać. Nie jest to może typowy sandbox, bliżej mu do metroidvanii, gdyż między lokacjami występują loadingi, ale są one na tyle krótkie, że nie wybijają gracza z rytmu. Świat gry jest otwarty, ale by móc mieć dostęp do każdego jego zakamarku, należy wykonywać zadania fabularne. Sekcje mapy są bardzo zróżnicowane pod względem roślinności jak i zamieszkiwanych potworów, które prędzej czy później będzie trzeba pokonać. Osobiście najbardziej podobały mi się plaże, jaskinie w łańcuchu górskim oraz gęsto zarośnięte dżungle, gdzie czyhają niebezpieczne dinozaury.

Kwestią zasługująca na największe moim zdaniem uznanie jest muzyka. Soundtrack jest genialny i idealnie pasuje do produkcji, w której gracz trafia na przeklętą wyspę skrywającą mroczne sekrety. Tradycja nie została zapomniana i w ósmej odsłonie cyklu Ys mamy do czynienia z połączeniem rocka i orkiestry symfonicznej. Jednak to, co wywiera największe wrażenie to muzyka zarówno z intra jak i napisów końcowych.

Szczerze mówiąc nie wiem kim był komponujący geniusz, ale słuchając jej po raz pierwszy już wtedy wiedziałem, że Lacrimosa of Dana to tytuł, który muszę ograć. Po prostu muszę. Idealnie obrazuje sytuację na wyspie, nastroje rozbitków i tajemnicę niebieskowłosego dziewczęcia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ścieżka audio w produkcjach jRPG prawie zawsze jest świetna, a Ys VIII nie daje powodu, by myśleć inaczej. Do dzisiaj jestem pod wrażeniem i nigdy nie zapomnę tej melodii, która po prostu nie chce opuścić moich uszu. Bez muzyki lub z inną, ten tytuł straciłby naprawdę dużo w moich oczach. A wiedzcie, że nie jestem żadnym znawcą.

Cały system eksploracji wyspy jest oparty w dużej mierze na cofaniu się do już poznanych lokacji i wykonywaniu masy zadań pobocznych. Może wydawać się, że przez to gra staje się monotonna, lecz jest dokładnie odwrotnie. Dzięki temu wczuwamy się jeszcze bardziej w świat, który jest wykonany bardzo starannie. Szybka podróż umożliwiająca nam automatyczne przejście z lokacji do lokacji zdaje swój egzamin, ale by odkryć je wszystkie należy policzyć kilkadziesiąt godzin.


Natomiast zbieranie przedmiotów to świetna zabawa. Stanowią one pewnego rodzaju walutę. Można wymieniać się nimi, tworzyć ekwipunek czy eliksiry, ulepszać broń czy nawet wręczać je jako prezenty rozbitkom. Przyjemny jest fakt, że większość itemów występuje w konkretnych dla nich miejscach lub wypadają z danego rodzaju przeciwnika. Dodatkowo umożliwiono łowienie ryb, a z nimi związanych jest kilka trofeów do zdobycia. Ys VIII jest bardzo udanym survivalem, który zawiera szereg atrakcji czekających na gracza.

Mechanika jest prosta, ale właśnie to sprawia, że chce się brnąć dalej, poznawać losy Adola i Dany czy po prostu zwiedzać wyspę. Produkcja jest na kilkadziesiąt godzin, a średnia jej przejścia wraz z wykonywaniem wszystkiego co się da wynosi około 70. Do tego dochodzi platynowe trofeum na PS4, które wymaga przejścia tytułu na poziomie trudności koszmar. Oczywiście można od razu zaryzykować, ale ja obrałem ścieżkę nowej gry+ i nadal świetnie bawiłem się.

Historia opowiedziana w Ys VIII stoi na stabilnym poziomie, ale drastycznie rośnie w górę, gdy Adol wraz z przyjaciółmi poznaje Danę. Nie będę zdradzać żadnych szczegółów fabularnych, lecz możecie liczyć na to, że będziecie mogli sterować poczynaniami niebieskowłosej dziewczyny, która z bliżej nieznanych powodów jest rodowitą mieszkanką wyspy. W jaki sposób i dlaczego, tego już dowiecie się wsiąkając w produkcję.

Podczas gry pojawią się również wybory podczas prowadzenia dialogów, nie wpłyną one na losy postaci, ale nadają nieco charakteru Adolowi. Bardzo fajne jest ponadto poznawanie losów rozbitków, o czym wspomniałem już wcześniej. Każdy z nich opowie swoją historię i będzie miał dla bohatera kilka zadań pobocznych do wykonania. Po wykonaniu każdego, dowiadujemy się czegoś więcej z ich życia. W ten sposób uzupełniany jest dziennik, w którym poza tym są przechowywane wpisy o napotkanych potworach oraz statystyki dotyczące rozgrywki.

Jedynym poważniejszym problemem jest lokalizacja produkcji w języku angielskim. Na szczęście wersja na PlayStation 4 doczekała się stosownego patcha eliminującego wszelkie nieścisłości. Nie wiem ile ich naliczyłem, lecz największą jest wpadka z ilością niektórych przedmiotów w dzienniku. Część z nich nie zgadzały się ze stanem faktycznym lub były pozamieniane z innymi, przez co wbicie platyny przeciągało się w nieskończoność.

W końcu musiałem skorzystać z dobrodziejstw internetu, by dowiedzieć się, że jest to prostu błąd w tłumaczeniu. A platyny do tej pory nie wbiłem, mimo że brakują mi tylko dwa osiągnięcia, w tym ukończenie gry na poziomie trudności koszmar. Mimo wszystko jest to bardzo, ale to bardzo dobry tytuł. Ma swoje wady, lecz nadrabia systemem walki, nienaganną i wzruszającą poniekąd fabułą. Oferuje tony zabawy podczas zwiedzania wyspy, a uwierzcie mi, nie jest wcale taka mała.

Ys VIII: Lacrimosa of Dana autorstwa Nihon Falcom jest ambitną próbą pokazania graczom, że z pozoru prosta historia rozbitków może okazać się zupełnie czymś innym. Jest idealną propozycją dla fanów serii, ale też osób, które dopiero raczkują w jRPG lub w ogóle ich nie znają, bowiem nie łączy się z poprzednimi częściami prócz wizerunku Adola Christina, będącego w cyklu od samego początku. Oprawa audiowizualna stoi na bardzo wysokim poziomie i zachowana została tradycja Ys.

Z całego serca polecam ósmą odsłonę każdemu kto lubi dobrą mechanikę walki, bowiem serwis Game Informer uznał ją za najlepszą w minionym roku. Polygon nie był już tak łaskawy, jednak umieścił tytuł w pięćdziesięciu najlepszych grach 2017 na trzydziestym pierwszym miejscu. Niestety, Lacrimosa of Dana jest trudno dostępna w Polsce na konsole PlayStation 4 i Vita oraz nie posiada polskiej lokalizacji. Wersja na komputery stacjonarne jest do kupienia na platformie Steam i jest obecnie przeceniona w Letniej Wyprzedaży. Zaś jeśli chodzi o wersje na PS4 czy PSV, polecam zaglądać do sklepu Ultimy. Tytuł jest dostępny na zamówienie i czasami są na niego zniżki.

    Brak odpowiedzi


Zaloguj się aby napisać odpowiedź
lub załóż konto za darmo

Do góry